Effendi Effendi
609
BLOG

Powstanie w 2012?

Effendi Effendi Polityka Obserwuj notkę 22

               Tytuł i tekst notki Coryllusa:

http://coryllus.salon24.pl/374268,dobry-czas-na-wywolanie-powstania  

wskazuje na dziecinadę. Powstanie, takie w kategoriach XIX wiecznych?  Wiem, że obsesje w stylu „wieszania zdrajców na rynku w Warszawie” jest i mi nieobca. Natomiast uleganie jej „czarowi” wystawia mnie na śmieszność i nieskuteczność w podejmowaniu działań praktycznych. Coryllus zakłada, że „powstanie” jest do wywołania i okazję do tego straciliśmy, gdyż Jarosław Kaczyński 11 IV2010 roku powinien ogłosić „ mobilizację” i dać hasło: do broni.  Może konkretnie, jakie siły, środki i cele takiej zadymy? Czy może najpierw „łapmy okazję w lot”, a potem to jakoś będzie? Gdyby nawet uznać, że wzburzenie w Narodzie było ogromne, to również trzeba przyznać, że PROPAGANDA była na tyle skuteczna, że większość Polaków wolała wówczas tuskowe status quo.  W słuszność tej tezy można uwierzyć, jeśli się przyjmie jako prawdę fakt, że propaganda PRL-u doprowadziła do stanu popierania przez dużą większość Narodu decyzji o wprowadzeniu Stanu Wojennego w 1981 roku. Tak, Panie Coryllus, socjocybernetyka Koseckiego i posiadanie prawie wszystkich środków masowego przekazu, a także realne uprzykrzanie życia codziennego doprowadziła ludzi do skrajnego zobojętnienia na zamordyzm i polityczną wolność.

           Podobnie w 2010 roku – polityka przemysłu nienawiści (od 2005 roku) i ubliżania Prezydentowi Kaczyńskiemu doprowadziła do zmącenia oglądu ogromu nieszczęścia spowodowanego przez Tuska i jego ludzi. Syndrom wyparcia dopełnił czarę, że wprawdzie w pogrzebach ofiar smoleńskich brało udział 2 miliony Polaków, ale kilku milionom wydawało się, że ten Kaczyński sam sobie winien. I taka jest prawda (…, że im się wydawało). Pan nie docenia SIŁY obecnej machiny propagandowej, jej wielopokoleniowego doświadczenia i ogromu środków, którymi dysponuje. Nawet, gdyby przyjąć, że „okazja” była, to wyraźnie widać, że Polacy wówczas jeszcze nie dojrzeli do drastyczniejszych form buntu, ich próby do niczego dobrego by wówczas nie doprowadziły (rewolucję 1989 roku razwiedka przygotowywała całą dekadę – może lepiej zrobi nam analiza ich przygotowań).

           Drugi akapit prawi o następnym micie podrzuconym przez drugą stronę, a tak pięknie pielęgnowaną przez PJN, PS czy naszego ulubionego Coryllusa. Mit szóstych z rzędu przegranych wyborów. Mit bierze się stąd, że podkreśla liczbę wyborów, a ukrywa fakt, że odbywały się one w przeciągu czterech lat , czyli jednej kadencji w warunkach normalnych demokracji. Jasne, że najważniejszą porażką jest przegrana „o włos” w wyborach prezydenckich. (a ja się spytam, czy nie po nocnych „liczeniach” głosów? ) i ważniejszych nawet wyborach parlamentarnych 2011. Jeżeli założymy, że handicap z racji posiadania propagandy rodem z PRL jest do 10 %, to należy pochylić się nad frekwencją, którą wprost struga razwiedka swoimi działaniami to 50 % społeczeństwa, która nie wierzy w demokrację.

Niestety, cztery lata to za mało, by tych ludzi zmusić do poziomu „wkurzenia”, by ich „poniosło” do  urny. Dopiero KRYZYS, BIEDA, ROZRUCHY podniosą im adrenalinę, by zmieść porządek III RP. To może stać się naszym szczęściem w tym nieszczęściu.

           Czas ewentualnych „rewolucji” niestety nadchodzi. To niestety jest dlatego, że fakt odsunięcia tuskoidów od żłobu może nie być wystarczająco dobrym balsamem wobec nieszczęść, które mogą oni rozpętać. Poza tym takie „okazyjne” rewolucje łatwo okiełznać i możemy się obudzić z Palikmiotem, jako ojcem wybawicielem. Na pewno tak się stanie, gdy zaczniemy ulegać neurotycznym snom o powstaniach („jakoś to będzie”) w dzisiejszych czasach, które nostalgicznie podsuwa nam Coryllus. Zróbmy powstanie, a później zobaczymy co dalej.

           To musi poprzedzać ogrom pracy u podstaw, i przygotowanie mentalne Polaków, by uwierzyli, że bez dotychczasowej razwiedki, bez pseudoautorytetów czy głupiutkich celebrycząt damy sobie radę i w oparciu o Wartości  i Wiarę możemy zbudować Polskę co najmniej tak silną jak II Raczpospolita (jasne, marzę o lepszej , ale od czegoś trzeba zacząć. Oni potrafili dać Rosji odpór w realnej wojnie).  Trzeba nam wielkiej mądrości na nadchodzące czasy, ogrom modlitwy i ludzi takich jak Jarosław Kaczyński. Ludzi, podkreślam, że potrzeba WIELU ludzi o tym formacie. Wcale nie myślę, że sam Piłsudski w 1918 roku był w stanie bez Dmowskiego, Paderewskiego czy Witosa i innych Patriotów zbudować Wolną Polskę. Trzeba nam być otwartym, na wszystkie propolskie działania, bez głupich i miałkich ambicyjek. Jestem przeciwny wszelkim wzajemnym podgryzaniem ludzi prawicy. Mało tego uważam, że w obecnym czasie postawy JKM-a, Ziobry, Marka Jurka czy innych konserwatystów głoszących słuszność jedynie ich drogi do Wolnej Polski za działanie rozbijackie i agenturalne. Już nie można w czasach przełomu usprawiedliwiać ich ambicjami. To jest Premedytacja i agentura. Już łuski z oczu spadają, albo wspólne działania w imię tych samych wartości, albo cała para idzie we wzajemną nienawiść, co Kiszczak i jego następcy nam fundują.

           Obserwuję od pewnego czasu tego bloga i zauważam, że autor „zaciął” się w oglądzie świata do kilku tez, których uparte głoszenie wskazuje , że ostatnie wybory stały się dla Niego traumą nie do przejścia. Najchętniej zabrałby zabawki z piaskownicy, ale mu żal tego piasku, którego przecież nie zabierze.

           Chimeryczność i żal do świata w ostatnich jego tekstach jest już nie do zniesienia. Nie zajmowałbym się tym Zjawiskiem, gdyby nie fakt, że wielu, których poglądy podzielam ulega jego wątpliwemu czarowi. Ma jeden plus, ma odwagę pisać o nie do końca sprecyzowanych „marzeniach” Polaków, ale w sposób „sprytny” nie koniecznie pozytywny. Ta wielowątkowość banałów i półprawd. Muszę przyznać, że jest sprawny w posługiwaniu się piórem, ale myślę, że jego przyszłość leży w uprawianiu beletrystyki, a nie polityki. W głowach mąci, a nie daje nic w zamian, choćby niepokój twórczy.

           Coryllus jako bloger jest wyrachowany, jego motto („… dla sławy, dla zysku czasem…”) mówi wszystko w sposób szczery , do obucha. Podejrzewam, że te teksty w stylu palikotowym On traktuje jak swoisty element PR. I pewnie tak jest. Ostatni akapit jego tekstu to dowód wprost.

           Jako analityk, czy komentator polityczny jest poza zakresem, gdyż stopień egocentryzmu w jego ocenach wypacza komentowane zjawiska. Ja, ja, ja, bez zająknienia my, wy ,oni …  .

           Coryllus jako polityk nie powinien istnieć, gdyż jest osobą nieobliczalną, wydaje się być osobowością, która przy pierwszej lepszej okazji rozpłacze się na mównicy sejmowej. Natomiast jego egocentryzm dorównuje całej Republice Francuskiej łącznie z jej prezydentem Sarco.

Byłbym niesprawiedliwy, gdybym nie docenił roli Coryllusa, dzięki jego tekstom naszła o mnie ochota na napisanie tej polemiki a, że z tego niewiele wynika, to już inna bajka.

 

 

 


Effendi
O mnie Effendi

Za Wandeę !

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka