mona mona
2878
BLOG

"Jak ja was, k...y, nienawidzę!"

mona mona Polityka Obserwuj notkę 63

Na „niezaleznej”, jak pewnie wszyscy wiecie,  jest materialik:  Kukiz i Petru ściskają sobie rączki po „wygranym” głosowaniu.

 http://niezalezna.pl/79035-kukiz-zrzucil-maske-na-nagraniu-widac-jak-po-glosowaniu-sciska-sie-z-petru.

Powiedziałabym tak: droga  od  Chełstowskiego do Chełstowskiego.

Nie wiecie,  kto zacz? To taki pan, który wymyślił festiwal w Jarocinie,  „stworzył” Owsiaka, patronował też Kukizowi , czyli zespołowi  Aya R– co się nie na wiele zdało, bo muzyka Kukiza jakoś wtedy  zeszła na psy, a on sam wylądował „na saksach” jako fizyczny.  Po tej owocnej współpracy.  Tyle ze sprawy pamiętam, bo to  wprawdzie nie była moja muzyczna bajka, ale spróbujcie nie słuchać rocka, kiedy w domu macie nastolatka!

 A ostatnio pan Chełstowski został  współzałożycielem KOD-u. No i jesteśmy w domu - dziś Kukiz ” już był w ogródku, już witał  się( z KOD -dziarską ) gąską”, tyle, że minutkę za wcześnie ogłosili wspólny triumf.

Co do samego Kukiza – zawsze jakoś mi się dziwne wydawało, że człowiek raz śpiewa  „Jak ja was, kurwy, nienawidzę” – a raz, używając do tego muzyki granej podczas najświętszego dla katolików Misterium,  nienawidzi proboszcza w sytuacji, kiedy żadna śmierć księży – patriotów nie została wyjaśniona, ale bez wątpienia została spowodowana przez te „znienawidzone kurwy”. Jakby macał na oślep: którą z tych dwu nienawiści  podchwycą dzieciaki, płacąc za bilety. A „wstyd” z piosenki  jakoś mu nagle przeszedł.

 Nie wiem dlaczego – ale jakoś mi się ta śpiewka tłukła po głowie, kiedy na Krakowskim profanowano smoleńską śmierć…

 

Wkurzył mnie maksymalnie w Opolu, kiedy nastawiłam się na koncert wspomnieniowy, poświęcony mojemu umiłowanemu  Krzysztofowi Klenczonowi , a na scenie zjawił się cudak, który latał w kółko i „śpiewał” jedno słowo – „matura, matura, matura”. Nie wiem do dziś, czy to była kpina – czy taką formę sztuki estradowej wymyślił  sobie wymieniony muzykant, w każdym razie poczułam się normalnie, z rozmysłem obrażona. Ale… nawet Picasso w końcu też był sprytnym  beztalenciem, a ludzie wciąż płacą ciężką kasę... De gustibus…

Od początku za grosz nie wierzyłam Kukizowi – trącił mi cwaniactwem i fałszem.  Nie rozumiałam, dlaczego facet bez wykształcenia, znany i dobrze zarabiający rockman, nagle zapragnął zostać prezydentem. Kukiz nie jest może maestro kwiecistej wymowy, ale absolutnie nie jest głupi  i świetnie wie, że kwalifikacji na Majestat Rzeczpospolitej najzwyczajniej nie ma. Więc – o co biega? Facet miał pełną buzię tragicznej historii rodziny, jako jasną gwarancję patriotyzmu,  ale…  ilu z nas ma to samo? Jaki to argument w Polsce?

Zupełnie nie przemawiają do mnie JOW-y:  po prostu mieszkam na wsi, gdzie wójtowie są wybierani w taki sposób, praktycznie nie oddając stołków. Nikt nie ma szans z „okopanym”  miejscowym wójtem, urządzającym przeróżne „spędy z atrakcjami” za państwowe pieniądze , ale gwoli własnej popularności. Pominąwszy już fakt, że – według znanej mentalności obiegowej – lepszy stary, już nażarty złodziej, niż nowy, który przychodzi z pustym, ale pokaźnej wielkości trzosem.

 A kiedy dowiedziałam się, że wśród popierających Kukiza jest wielu samorządowców, którym trzeba tylko frontmana, jakiejś znanej twarzy,  kolejny raz „byłam w domu”.

No i tak się plotło, również w Sejmie:  głupie, uporczywe,  gadanie o zmianie Konstytucji z pełną świadomością, że mowy nie ma o większości parlamentarnej - jest tylko pustosłowiem. Ciągle się zastanawiam – po co to komu? Wyłącznie do trwania? Tak samo – z gadaniną o tym, że obie główne partie są sobie niejako równe w – powiedzmy – lataniu wokół własnych interesów.

Może tak, tylko te interesy są zupełnie inne:  jedni są państwowcami, drudzy postanowili za wszelką cenę nie dać sobie wyrwać z rąk „dojnej krowy”, zwanej Polską.  Pominąwszy już trzęsące się portki.

Kukiz wrzeszczący – czego sobie nie życzy w kwestii rezolucji PE, sprawiał wrażenie, że „jest przeciw” mieszaniu się PE do polskich spraw. Ale tak naprawdę – powiedział coś wręcz przeciwnego: nie życzył sobie wynoszenia „partyjniackich sporów”, które „wyniosło” Prawo i Sprawiedliwość, wnosząc  o opinię Komisji Weneckiej.

Było to już jasne przywalenie „pisowskim k…om”.  A przyklepaniem spraw był uścisk dłoni z patriotą p.t. Petru. Ciekawi mnie, kiedy Kukiz pojawi się na kolejnej, patriotycznej oczywiście, demonstracji KOD, któremu mentoruje wspomniany Walter Chełstowski, dawny patron.

Bo cały ten patriotyzm i względna wiarygodność  Kukiza wzięły w łeb. Nie ma już czego zbierać.

Był Kukiz, nie będzie Kukiza.  Odszczekam spod ławy, jeśli się nie spełni. Nie dodaję „Chroń mnie, Boże, od przyjaciół…” – bo ten facet mnie jakoś ciekawił, ale w życiu nie postawiłabym grosza  na jego przyjaźń.

 

 

mona
O mnie mona

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka