Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk
9274
BLOG

Za co System nie lubi Pawła Kukiza?

Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk Polityka Obserwuj notkę 295

      Pomijając fakt, że nie jest to nikt, z kim chciałbym się, nawet nie przyjaźnić, ale w ogóle znać, o tym, kim tak naprawdę jest Piotr Wielgucki, szerzej znany, jako bloger Matka Kurka, nie mam bladego pojęcia. W pierwszej chwili akurat, kiedy siadałem do pisania tej notki, miałem ochotę użyć retorycznego chwytu „nie wiem i wiedzieć nie potrzebuję”, ale się rozmyśliłem. Otóż ja bym bardzo chętnie się dowiedział, kim jest Wielgucki, bo jestem przekonany, że owa wiedza pozwoliłaby mi również spojrzeć bardziej trzeźwym okiem na całą naszą polityczną rzeczywistość, no a, jak wiemy, z obserwowania owej rzeczywistości zarówno żyję, jak i zwyczajnie czerpię przyjemność. Niestety, nic z tego. Ja nie mam najmniejszych wątpliwości, że informacja zarówno o Piotra Wielguckiego powiązaniach, jak o jego w ramach owych powiązań umocowaniu, na zawsze pozostanie czyjąś słodką tajemnicą.

      Czy to mi jakoś szczególnie przeszkadza? Otóż nie. Jak mówię, nie miałbym oczywiście nic przeciwko temu, by się dowiedzieć, kto stoi za Wielguckim, ale bez tej wiedzy też radzę sobie nie najgorzej. Wystarczy mi na przykład to, że nie mam najmniejszych wątpliwości, że on nie jest sam. Nie może być bowiem sam ktoś, kto stając naprzeciwko prawdziwej sile, jaką jest Jerzy Owsiak, jest w stanie zgromadzić przeciwko niemu tak potężne działa. Nie ma takiej możliwości, by Piotr Wielgucki, prowadząc swoje dochodzenie przeciwko biznesowi, tak z jednej strony nieopisanemu, a z drugiej tajemniczemu, sam zebrał aż tak dużo materiałów, analiz i ostatecznie dowodów przeciwko temu cwaniakowi. Nie wyobrażam sobie, by Piotr Wielgucki mieszkał sobie gdzieś w tej swojej Złotoryi, żył z pieniędzy, które czytelnicy jego bloga wpłacają na jego konto, wstawał każdego ranka i przez cały dzień zupełnie sam konstruował te słupki. To jest zwyczajnie niemożliwe. Jemu te dane musi znosić cały sztab, a on jest to jest najpewniej twarzą całego przedsięwzięcia. Twarzą oczywiście niezwykle cwaną, ale jednak zaledwie twarzą.

     Wczoraj chyba, Piotr Wielgucki postanowił otworzyć drugi front i, jak najbardziej skutecznie – dokładnie tak samo, jak miało to miejsce w przypadku Jerzego Owsiaka – zniszczył Pawła Kukiza. Tekst zamieszczony na prywatnym portalu Wielguckiego, kontrowersje.net (http://kontrowersje.net/zacznijcie_si_mia_z_antysystemowego_kukiza_bo_za_chwil_b_dziecie_p_aka), długi na niemal 2,5 tys. słów prowadzi nas przez fakty i dane, stanowiące absolutnie niepodważalny dowód na to, że Paweł Kukiz to człowiek władzy i to w dodatku owej najbardziej niebezpiecznej, bo umocowanej w jej lokalnych strukturach. Ja w każdy czwartek muszę napisać dla „Gazety Finansowej” Piotra Bachurskiego o miliarderach, o długości ok. 2 tys. słów, więc wiem, co to znaczy i z jakim wysiłkiem się to wiąże. Jednak dla mnie ów wysiłek nie wymaga większych poświęceń, niż tylko związanych z bardzo podstawowym tak zwanym researchem, no i znalezieniem sposobu na wymyślenie ciekawej historii, która sprawi, że ów tekst będzie czymś innym niż zwykłą encyklopedyczną relacją. To co natomiast robi Wielgucki, czy to w wypadku Owsiaka, czy dziś, gdy chodzi o wykańczanie Kukiza, to jest sztuka wyjątkowa. Tu nie mamy do czynienia z sytuacją, że Wielgucki rzuci okiem to tu to tam i już wie wszystko, a dalej pozostaje mu już tylko przez godzinę postukać w klawiaturę. Jak mówię, 2,5 słów to nie żarty, a 2,5 tys. słów udokumentowanych danych, to jest prawdziwy wyczyn. A więc, proszę się nie dziwić, że się zastanawiam.

      Jednak to, co mnie naprawdę dręczy, to ani oczywiście to, jak Wielgucki to robi, ani nawet skąd on to wszystko wie, ale też nawet nie to, kto mu to wszystko podesłał. To wszystko akurat nie interesuje mnie z tego prostego powodu, że i tak się tego ani nie dowiem, ani też sam nie wymyślę. Natomiast mam nadzieję, że wiem, skąd ten ruch. Wiem, jak to się stało, że Piotr Wielgucki na ten krótki moment musiał się oderwać od wykańczania Owsiaka i wziął się za Kukiza. Otóż najprawdopodobniej szykuje się bardzo poważna zmiana władzy w Polsce, w ramach której Prawo i Sprawiedliwość pozostanie jedyną liczącą się siłą na scenie, być może – choć to jest też niepewne – z jakąś drobną reprezentacją PSL-u, którego jedyna dziś rola sprowadza się do zapewnienia zatrudnienia rodzinie i znajomym, a ten nędzny piosenkarz w tym rozdaniu, wraz ze swoimi sponsorami, jest już całkowicie zbędny.

     Czemu tak, po co i co to dla nas wszystkich znaczy – nie mam pojęcia i proszę mnie o to nie pytać. Może dowiemy się czegoś po spotkaniu Andrzeja Dudy z Jebem Bushem, ale i to jest bardzo mocno niepewne. W końcu, mu tu nie jesteśmy po to, by wiedzieć.

      A co z Wielguckim? A cóż on nas może obchodzić? To przecież tylko Internet, a więc, jak głosi jeszcze jeden z nich, zaledwie zabawa.

 

Przyszedł czas, by polecić coś konkretnego. Proponuje więc coś, co z polityką nie ma wiele wspólnego, a mianowicie moją książkę o miłości, pod tytułem „Marki, dolary, banany i biustonosz marki Triumph”:http://coryllus.pl/?wpsc-product=marki-dolary-banany-i-biustonosz-marki-triumph. To jest najwybitniejsza polska powieść ostatnich lat. Zachęcam. 

taki sam

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka