coryllus coryllus
5434
BLOG

O ukradzionej narracji i ukradzionej historii

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 64

W tym roku mamy wybory, a w przyszłym światowe dni młodzieży, w kolejnym rocznicę Objawienia Fatimskiego oraz wystąpienia Lutra. W mojej głowie układa się to analogicznie do dat, które tworzą oś II tomu Baśni jak niedźwiedź: 1525 – hołd, 1526 zniszczenie królestwa Węgier, 1527 spalenie Rzymu. Ktoś zapyta co to ma wspólnego z dniem dzisiejszym. Poczekajmy komu złoży hołd prezydent, który wygra wybory, jak przebiegać będą dni młodzieży i co się spali w roku 2017. Może wtedy prawda dotrze do nas w całej jaskrawości. Na razie pali się las wokół Czernobyla. A osią rozważań o przyszłości kraju i narodu jest przejazd motocyklistów przez Polskę, który niestety nie jest tym, co sugeruje nam Grzegorz Braun, czyli rozdmuchaną przez prawicowe media hucpą. Jest główną osią rozważań na temat tejże przyszłości, której trzymają się niczym pijany płota różne partie i partyjki, usiłujące zająć w Polsce miejsce poczesne i wyraziste. Ta wyrazistość jest szczególnie ważna, bo ona decyduje o tym jak będzie prowadzona narracja polityczna. Każdy bowiem wie, że im bardziej wyrazista opowieść tym chętniej „ciemny lud” ją kupuje. Im więcej w niej kłamstw i przeinaczeń tym lepiej, a jeśli ktoś próbuje owe dyrdymały demaskować, mówi mu się, że za bardzo wchodzi w szczegóły i za bardzo komplikuje sprawy proste. A przez to ludzie mogą go nie zrozumieć. To jest rzecz jasna pułapka, w którą ktoś w obecnej kampanii próbuje złapać Grzegorza Brauna. Jego przekaz jest bowiem wyrazisty i prosty. I z tego właśnie powodu podoba się wielu ludziom. Pod taki przekaz jednak najłatwiej się podłączyć i odwrócić jego wektor. Co właśnie na naszych oczach czynią sympatycy nocnych wilków. I trudno doprawdy orzekać, czy czynią oni to z wrodzonej głupoty czy specjalnie. Im bardziej Braun usiłuje lekceważyć ten temat tym więcej pojawia się w sieci filmów i zdjęć gdzie widać członków Rajdu Katyńskiego, jak kłócą się z członkami partii Zmiana, albo jak w czasie kiedy nocne wilki stoją na granicy, odprawiają jakieś nabożeństwo w środku miasta, w geście solidarności z tymiż wilkami. Trudno w takiej sytuacji orzekać, że sprawa została wymyślona przez media. Gdyby tak było, nie widzielibyśmy tych wszystkich zdjęć, a Grzegorz Braun w ogóle nie miałby kłopotu z przesłuchującymi go dziennikarzami. Tymczasem okazuje się, że przejazd motocyklistów jest dla polskich patriotów na motocyklach sprawą kluczową. No więc ja jeszcze raz powtórzę: teraz są wybory, za rok dni młodzieży, a potem rocznica Objawienia Fatimskiego. Ta ostatnia co prawda wiąże się z Rosją, ale nie ma w niej ani słowa o motocyklistach. Jej interpretacja zaś jest sprawą nad wyraz delikatną.

Zakładam oczywiście, że Grzegorz Braun, jak i Wiktor Węgrzyn mają takie jak należy intencje, czyli czyste. No, ale żeby startować w wyborach czyste intencje nie wystarczą. Podobnie jak nie wystarczy prosta narracja. I to dokładnie widać w tym straszliwym filmie, kiedy panowie z Rajdu Katyńskiego zostali wykorzystani przez ludzi z partii „Zmiana”. Proszę bardzo https://www.youtube.com/watch?v=7qS_Xj4OhsA&feature=youtu.be

Tak to należy interpretować – wykorzystani, w dodatku na bezczelnego i w biały dzień. I nic doprawdy nie można było zrobić. Nic też nie pomogło, że żaden z panów otaczających Wiktora Węgrzyna, ani razu nie wymienił nazwiska Grzegorza Brauna. Tamci to zrobili, bo właśnie po to przyjechali na granicę. Po to, by wszyscy słyszeli, jak to nazwisko pada w kontekście przejazdu nocnych wilków i innych obecnych w tej dyskusji kontekstach.

Mamy tu, podkreślam, dwie demaskacje. Pierwsza dotyczy prostoty i wyrazistości przekazu, na którą postawił Grzegorz Braun, druga zaś całego sztafażu towarzyszącego motocyklistom. Zacznę od tej drugiej. Oto husarze na swoich lśniących rumakach, bohaterowie rajdów pod Kłuszyn i Miednoje, zostali rozwałkowani bez jednego strzału przez jakiegoś chuderlawego chłopczynę, który reprezentuje partię „Zmiana”. Koniec. Czar prysł, a piękni, odziani w skóry mężczyźni stali się gromadą popychadeł. Nie z mojej winy, co pragnę nadmienić na wypadek jeśli kto znów domagał się będzie ode mnie referencji. Malowniczy, rycerski i męski aspekt kampanii Grzegorza Brauna, został unieważniony na przejściu granicznym, przez dzieciaka z długim nosem.

Teraz kolej na tę pierwszą demaskację. Ja sobie zajrzałem na blog Mateusza Piskorskiego właściwie od razu. I on się Kochani roi wprost od prostych, nie nadających się do reinterpretacji treści. Te zaś wyglądają dokładnie tak, że można by je przyszyć jako podszewkę do narracji Brauna i pokazywać raz jedną, raz drugą stronę, po to, by publiczność kompletnie ogłupiała i nie wiedziała co jest grane. I Grzegorz Braun może do zachrypnięcia tłumaczyć, że jemu jednak chodzi o coś innego. Nie będzie to miało znaczenia. Proces zszywania już się zaczął. Na tej granicy właśnie. I rozpruć będzie to bardzo trudno, bo tak to już jest kiedy mamy dwie biegunowo różne, ale w konstrukcji podobne, proste opowieści.

Ja jak wiecie jestem przeciwnikiem szlachetnej prostoty. Wszystko bym komplikował, dzielił włos na czworo i ujawniał coraz to nowe szczegóły. I nie ma we mnie strachu, że odbiorca czegoś nie zrozumie. Wszyscy bowiem wszystko doskonale rozumieją. Upraszczanie zaś przekazu to wymysł cybernetyków i nie ma się co nim przejmować. Oczywiście, że jeśli się całość ładnie wypoleruje i ładnie oświetli, jak to zrobił Grzegorz Braun, to wygląda owa narracja bardzo uwodzicielsko, jest jednak przy tym szalenie łatwa do zdyskredytowania. Na razie padło na komandora Węgrzyna, który sam się o to prosił. Takie mam wrażenie. Zobaczymy co będzie dalej.

Na stronie Mateusza Piskorskiego są także, prócz niezwykle prymitywnego tekstu, także komentarze. One zawierają jeszcze bardziej proste hasła niż to co ma do zaprezentowania kierownik tej partii, bo myślami tego w żaden sposób nazwać nie można. I jedynym człowiekiem, który próbuje dać temu jakiś odpór, dość naiwnie przyznam, jest kolega Witek, który tu kiedyś komentował, a którego niektórzy nazywają ukraińskim agentem, bo im się zdaje, że wreszcie, przy pomocy Rosjan uda się zniszczyć banderowską hydrę.

Sam zresztą zobaczcie ten blog, bo to jest prawdziwe kuriozum. Myślę, że po wyborach Piskorski może się pojawić w salonie24 i wraz z Matką Kurką stworzyć nową, prawicową jakość w polskiej blogosferze i polityce. I to bez względu na to kto te wybory wygra. Wszyscy zaś miłośnicy prostych przekazów trafiających do serc i umysłów prostych ludzi będą tańczyć tak jak im ta para zagra. Może nawet dołączy do nich sam Igor Janke.

Ja jestem szczerze zdziwiony tym, że ktoś taki jak Piskorski może być wykładowcą akademickim, dawno bowiem nie byłem na żadnej uczelni. No, ale cóż, takie jest życie i wiele musiało się tam zmienić od czasu kiedy byłem studentem.

Myślę, sobie teraz o tym, jak wyglądać powinna prawdziwa skierowana do ludzi kampania. Sądzę, że powinna być pełna takich komunikatów, które każdy człowiek chwytałby w lot i rozumiał, a prowokatorzy i politycy, wespół z dziennikarzami staliby z rozdziawionymi gębami i zastanawiali się dlaczego tak się dzieje, że tamci rozumieją, a oni ni w ząb. Myślicie, że to niemożliwe? Możliwe, mogę Was zapewnić. Potrzeba na to tylko odwagi, jak mówi Grzegorz Braun w swoim ostatnim wyborczym spocie.

 

Zapraszam wszystkich na stronę www.coryllus.pl oraz do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie. Przypominam też, że w przyszły czwartek 7 maja w Opolu, na tamtejszym uniwersytecie odbędzie się debata prezydencka blogerów z udziałem Toyaha, Dr. Walla i moim.

14 maja zaś rozpoczynają się targi książki na stadionie w Warszawie, gdzie zaprezentujemy nasz nowy album. Oto jego trailer

 

http://www.bereznicki.pl

 

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka