Zamki na Piasku Zamki na Piasku
2301
BLOG

Jeżeli w Polsce suma głupoty będzie wzrastać...

Zamki na Piasku Zamki na Piasku Polityka Obserwuj notkę 64

Stan wytworzony przez PO: jeszcze nigdy tak niewielu nieudaczników nie oszukało i nie zwiodło tak wielu za tak niewiele korzyści i tak wiele kłamstw.

Jeżeli w Polsce suma głupoty będzie wzrastać zgodnie z prawem ciągu arytmetycznego   niebawem dorobimy się nowego pojęcia, równorzędnego, co do znaczenia pojęciu: Ante Christum natum. Będzie więc to czas liczony od chwili objęcia władzy przez ludzi światłych, ludzi prawych, ludzi uczciwych, ludzi przedsiębiorczych, ludzi otwartych, ludzi nie bojących się ryzyka a zatem ludzi z Platformy Obywatelskiej. B.PO. będzie jak angielskie B.C.( before Christ). Nie oznacza to oczywiście, że czasy przed narodzinami władzy PO były tylko i wyłącznie wiekami ciemnymi:  tam już było to światło i tam byli już ci heroldowie, który je nieśli.

Jak pisać o tym poważnie? Czy pisanie w sposób poważny o prowincjonalnej lekarce sprawującej funkcje premiera Rzeczpospolitej Polskiej jest możliwe? Czy traktowanie serio jako Ministra Spraw Zagranicznych Grzegorza Juliusza Schetyny znanego mi tylko z tego, że porzucił stare zęby na rzecz nowych jest możliwe? Jeżeli jest możliwe to jaki ma sens? Wszelkie złudzenia lub nadzieje wiązane z ludźmi tego formatu są daremne: kura – wbrew możliwościom fundowanym beztrosko przez Karola Darwina – nie urodzi orła. Nie będzie też jak orzeł szybować na tle nieba choć „i kura ma skrzydła jak orzeł, ale cóż z tego?” (A. Fredro). To też nie są Chińczycy – prochu nie wymyślą.  Ani teraz ani później.

Cicha wojna domowa. To, co na pewno udało się zrobić PO i współpracującej z nią grupie mediów nie ma nic wspólnego z sukcesem, lecz jest, bez wątpienia, trwałym osiągnięciem. Udało się wywołać cichą wojnę domową bazując na najbardziej prymitywnych ludzkich emocjach. Nienawiść i pogarda. To dotyczy zarówno jednej jak i drugiej strony. Oczywiście – inaczej te postawy pogardy i nienawiści zostały w zwaśnionych obozach wykształcone. Nie zmienia to jednak w niczym istoty sprawy. Przyznaję jednak, że o ile motywacja osób będących w opozycji do rządu (niekoniecznie zatem popierających największą partię opozycyjną) jest dla mnie pozytywna: rząd jest beznadziejny już od lat i pozoruje wykonywanie pracy do jakiej został powołany więc akceptować go bezkrytycznie nie można o tyle motywacja drugiej strony jest dla mnie ewidentną aberracją. Dobrowolnej zgody na to, aby rządzili ci, którzy nie potrafią tego robić, ale wyłącznie o tym mówić, którzy nie potrafią, bo nie są elementarnie uczciwi, bo nie potrafią dotrzymywać własnych obietnic, bo nie są zdolni do brania odpowiedzialności za własne działania i zaniechania i nie mają w zasadzie pomysłu na to, co dalej może udzielić tylko osoba, która nie rozumie istoty funkcjonowania polityki. Bo polityków potrzebujemy nie do tego, aby oglądać ich uśmiechnięte twarze, ale do tego, aby podejmowali korzystne decyzje działając w imieniu wspólnoty obywateli nie zaś w imieniu partii. To już znamy. To już widzieliśmy. Tego nie potrzebujemy.

Jak długo jeszcze i demografia. Czy na Platformę Obywatelską jesteśmy skazani już na wieczność? Pewnie, że nie. Tylko władza można być wieczna, lecz ci, co ją dzierżą zawsze będą się zmieniać. Więc na jak długo? Nikt nie jest stanie wprost odpowiedzieć na to pytanie. Niemniej jednak rozpoczął się sezon wymierania Polaków. Sezon, który będzie wspierany poprzez emigrację ze względu na brak nadziei na zmianę perspektywy w krótkim okresie. To jest proces, który pełznie, ale z każdym pokonanym rokiem coraz bardziej będzie nam uświadamiał, że już się rozpoczął. To najlepiej na dziś i na razie rozumieją przedsiębiorcy: rynek, który będzie się kurczył jest tożsamy z kurczeniem się zysków. Skutki tego bardzo szybko odczują sami pracownicy: skoro rynek się skurczył to i nie potrzeba tylu pracowników. Oczywiście w różnym stopniu i w różnym czasie będzie to dotykało poszczególne grupy Polaków. Niewątpliwe jednak jedno z pierwszych uderzeń dotknie tych, którzy funkcjonują w przedsięwzięciach publicznych i biznesowych związanych z dziećmi: od ubrań przez edukację aż po produkcję słodyczy. Kolejne uderzenie dotknie emerytów (ze względu na używaną metodę gromadzenia środków na wypłatę emerytur zależnych od składek pracujących). Następnymi, wątpliwymi beneficjentami tych zmian, będą sami pracujący: aby złagodzić uderzenie w tych, którzy swój cykl pracy już przerobili konieczne będzie zwiększenie obciążeń podatkowych. Wpłynie to także na zmniejszenie się mobilności ludzi młodych (jeżeli będą chcieli się opiekować swoją rodziną żyjącą dłużej) lub zwiększenie obciążeń w wypadku, gdy sprawę opieki zechcą powierzyć profesjonalistom, którzy nie będą przecież robić tego za darmo (mówienie, że może te ciężary przejąć sektor publiczny jest tylko samooszukiwaniem się – sektor publiczny, co do zasady, zjada podatki a nie stwarza dochody do opodatkowania). Pewnie znajdzie się ktoś, kto pomyśli w ten sposób: ten proces musi mieć i swoje jasne strony. Pozornie tak się może wydawać: skoro przecież i tak jest ogromne bezrobocie to ono się zmniejszy. M. jednak zdaniem: to się nie stanie właśnie z powodu skurczenia się rynku. Należy też powiedzieć sobie szczerze: ludzie wegetujący na granicy ubóstwa też są konsumentami. Nie zużywają wprawdzie swoich skromnych środków na dobra luksusowe (nie muszą się zatem martwić, w krótkiej perspektywie, następstwami zmian demograficznych sprzedawcy Mercedesa), ale na środki podstawowe – jeżeli zatem ta grupa będzie ilościowo się zmniejszać to tak samo zmniejszy się produkcja tych dóbr. Wg Krystyny Iglickiej - Okólskiej (demograf, ekonomista, członek Komitetu Badań nad Migracjami i Komitetu Nauk Demograficznych PAN)- „ jeśli chcemy zatrzymać spadek liczby ludności w wieku produkcyjnym potrzeba będzie 140 tys. imigrantów. Co roku. W tym optymistycznym wariancie (czyli dzietność 1,8)” (wywiad udzielony „GW” – artykuł pt. „Lwowiaku, polska ojczyna Cię wzywa”). Emigranci, którzy wyjechali już nie wrócą w swej znakomitej większości – powrót z normalności do nienormalności od której się odwykło jest wyjątkową terapią szokową (patrz artykuł w „GW” – „Nie wracamy do Polski. Polacy występują o brytyjskie paszporty” (90% je dostaje). My tutaj na miejscu możemy być karmieni wizją, ze Polska jest jak Disneyland – kolorowa i bogata: z dystansu widać lepiej, że jest inaczej. Nie tylko emigranci nie wrócą – wraz ze śmiercią ich rodziców przestaną być tu transferowane pieniądze (w 2013 roku było to… 4 mld. – 1% polskiego PKB a w latach tłustszych nawet 1,5%).

Leniwy rząd. Bez pomysłów. Dużo o tej demografii napisałem. To prawda. To jest jednak najbardziej doskonały przykład, że rząd złożony z polityków Platformy Obywatelskiej przez prawie 8 lat nie zrobił nic, aby ten proces zatrzymać. Nie jest elementem zatrzymania tego procesu działanie podwyższające wiek emerytalny. Nie wspomnę już o polityce repatriacyjnej, bo po prostu jej nie ma. Od 2001 r. do Polski w ramach repatriacji wróciło około 4 tysięcy Polaków ze Wschodu (ale tylko ok. 500 w ramach repatriacji zorganizowanej przez gminy). W 2001 r. przybyło do Polski około 1 tys. osób. Od tamtej pory ich liczba spada. W 2005 było ich 335, a w 2009 - 214. Porównajmy to z Niemcami: na początku lat 90. rocznie przyjmowali ok. 200 tys. repatriantów ze Wschodu. Do 1995 roku Niemcy przyjęli ponad milion rodaków z Kazachstanu i Rosji. Nie ma też żadnych realnych posunięć ani pomysłów w kwestii wejścia Polski w renesans przemysłu (nie jest to moje sformułowanie: Komisja Europejska w dniu 22 stycznia 2014 roku wydała komunikat: „For a European industrial renaissance” pisząc w nim: „Rola przemysłu w Europie wykracza daleko poza samą produkcję, obejmując rynek surowców i energii, sektory usług – tak dla przedsiębiorstw (np. logistykę), jak i dla konsumentów (np. obsługę posprzedażną dóbr trwałych) – oraz turystykę. Na przemyśle opiera się ponad 80% europejskiego eksportu i inwestycji prywatnych w badania i innowacje. To wskazuje, że rzeczywisty wpływ przemysłu na gospodarkę znacznie przewyższa jego bezpośredni udział w PKB”). Ten brak działań w polskich sferach rządowych wcześniej czy później odsunie obecną koalicję od władzy – gdy bieda zaczyna zaglądać na konto przestają się liczyć irracjonalne niuanse, które aktualnie trzymają w szachu i bezruchu scenę polityczną; one umrą tak nagle jak nagle się zrodziły: antypatią do Jarosława Kaczyńskiego nikt nie jest w stanie się najeść, choć jeszcze dziś wydaje się być niezbędna jak tlen. Pytanie tylko komu: tym, co sprawują władzę czy tym nad którymi ta władza się rozciąga? A z biedą jest tak jak mówi polskie przysłowie: „konno przyjeżdża a pieszo odchodzi”.

Możliwe jest, że skrytykujcie to, co napisałem przypisując mi widzenie w barwach tylko i wyłącznie zbliżonych do czerni. Tak to jednak trzeba widzieć, gdy patrzy się do przodu 10  czy 20 lat a nie tylko dzień do przodu używając przy tym, świadomie, różowych okularów. Proces depopulacyjny nie jest procesem sądowym, który można przewlec w czasie sprytnymi sztuczkami jurydycznymi – jest zupełnie odwrotnie: tu czas jest sprzymierzeńcem depopulacji i każdego dnia wypisuje powolnie i wytrwale sentencję wyroku na polską gospodarkę. Nie da się od tej prawdy uciec. Nie można zastąpić sprawnym PR sprawnego rządzenia. Nie można zastąpić ludolfiny równej 3,14 dowolną liczbą, gdyż wówczas będzie stanie się tak jak mówi E. Ionesco: „Wystarczy przyjąć, że pi równa się 2 przecinek 89 i z każdego koła można zrobić błędne koło”. Wystarczy przyjąć…

Mamy jednak taki rząd, jaki mamy: najlepiej go charakteryzuje niemieckie przysłowie o jutrze, które jest nadzieją dla leniwych na rozwiązanie problemów, które istnieją dzisiaj. Cóż zatem jest nadzieją? „Apetyt połączony z przekonaniem, że się go zaspokoi, nazywa się nadzieją”. (T. Hobbes). Polacy – zwłaszcza zaś ci, którzy wspierają PO – mają wiele takich fundamentalnych przekonań.

Kończę już.

Jeżeli w Polsce suma głupoty będzie wzrastać zgodnie z prawem ciągu arytmetycznego   niebawem dorobimy się nowego pojęcia, równorzędnego, co do znaczenia pojęciu: Ante Christum natum. Jeżeli jednak nie będzie wzrastać to szybko powiemy sobie: ach, to było jeszcze przed odstawieniem na boczny tor historii tych niewielu nieudaczników, co oszukali i zwiedli tak wielu za tak niewiele korzyści i tak wiele kłamstw. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka