Witold Gadowski Witold Gadowski
4619
BLOG

Będąc niemłodą lekarką...

Witold Gadowski Witold Gadowski Polityka Obserwuj notkę 38
Starsi z czytelników zapewne pamiętają cykl radiowych skeczy pod wspólnym tytułem „Z pamietnika młodej lekarki” pisanych przez Ewę Szumańską i z wdziękiem wykonywanych przez artystów z wrocławskiego „Studia 202”.
Kiedy przyglądam się pani premier Ewie Kopacz i jej nowemu „gabinetowi” wprost nie mogę się otrzasnąć z wrażenia, że „Pamietnik” właśnie ożył i nabrał zupełnie nowego blasku.
Kabaret rozgrywa się na głównej scenie i przy wysoko uniesionej kurtynie.
Tylko dyzurna lekarka zdązyła się już porządnie zestarzeć i nabrała skarżyskokamiennych rysów twarzy pani Ewy Kopacz.
Skład nowego rządu aż skrzy się od strzałów w dziesiatkę, co minister to wspaniała puenta dorobku ostatnich siedmiu lat rządów koalicji PO – PSL.
Tym razem libretto wygląda mniej więcej tak:
Otwiera pani premier Kopacz, wchodzi na scenę z wdzięcznym, końskim przyruchem, wierci kopytkiem w szpilce i zaczyna słynną, nosową inwokacją : „Będąc młodą lekarką...” (młodość i uroda to w tym wypadku kwestia wiary – wierni kościoła eurowstapionego Tuska już – za tvn i GW – uznali, że pani premier jest mądra i urodziwa. , w końcu od Lwa Starowicza jest modsza).
Za nią skrada się z promiennym, acz pozbawionym zdolności lingwistycznych, uśmiechem nowy szef polskiej dyplomacji, dyplomata i człek wielkiej klasy (piątej, a może nawet szóstej) Schetyna Grzegorz. Zaciera ręce pożądając zapewne natychmiastowego zabiegu.
Tuż za nim wypełza uśmiechniety, bez wyrazu i zaczesany do góry Grabarczyk Cezary – teraz minister sprawiedliwości.
Potem sypia się: pan Biernat, z miasta Łodzi – szef sportu i znawca kantorów wymiany oraz taplających się w szkolnych basenach nastolatek, obok niego pan Halicki Andrzej, spec od przeglądania własnego tabletu, a więc fachowiec od cyfryzacji, o którym wiadomo, że tak naprawdę to zna się na szczepieniu psów, no, ale ministerstwo rolnictwa zostało już zajęte przez inna frakcję – „Czterech pancernych” ( o tym jednak za moment).
W trzecim rzędzie przemyka kilku nowych – starych ministrów, których istnienie nie przynosi rzeczywistości żadnych dylematów i wreszcie na scenę wkracza ona – koleżanka, druhna serdeczna naszej premierzycy – pani Teresa Piotrowska!
Co, nie wiecie kto zacz?
Hmm...ja też do tej chwili rozważam, czy naszej gazeli ze Skarżyska resort spraw wewnętrznych nie pomylił się z indeksem chorób wewnętrznych i zakaźnych.
Pani Teresa mieszka na dziesiatm pietrze bloku, jest katechetką, kiedyś należała do Szmaksu, pardon, PAX – u – takiej odmiany czerwieniących się (czasem ze wstydu, a przeważnie dla kariery) katolików.
Katechetka na stanowisku szefa spraw wewnętrznych – takich sztuk to nawet Josif Wisarionowicz nie dokazywał!
Możemy zatem spodziewać się, że szeregi polskiej policji, ABW i reszty tej gromady wyposażone zostaną w darmowe modlitewniki, a piraci drogowi będą karani rozszerzonymi wersjami pokut. Pani Teresa da radę – zapewnia pani Kopacz, no pewnie, na pewno da sobie radę, tak samo jak sama Niemłoda Lekarka.
Nadejszła zatem wiekopomna chwila i oto partia młodych, wykształconych wypluła z siebie to co ma najlepszego – creme de la creme swojej obecności w życiu Polski – niech Was nie zmylą zatem włościańskie oblicza i niegramotne posługiwanie się językiem ojczystym nowych nominatów, to tylko kamuflaż, wstęp zaledwie, przed prawdziwą erupcją nowoczesności i intelektu.
Dostaniemy Kopa (cz) na naszą miarę, na miarę naszych czasów.
No a teraz będzie nieco o „Czterech Pancernych”.
Otóż dopiero niedawno zwiedziałem się, że pan rolnik Piechociński był się począł we wsi Studzianki Pancerne! Znacie?
No właśnie – mamy zatem Janka – Sawickiego, Grigorija - Arłukowicza (no bo taki zagramaniczny bardziej i telewizyjny, nosz w końcu gwiazdor reality show „Agent” - nomen omen - z tefauenów), Gustlika nie ma (bo to jednak była postać zbyt sympatyczna), ale Czereśniaka mamy i owszem i jest nim – wypisz wymaluj – niejaki Kosiniak Władysław z zeteselowskiej rodziny Kosiniaków. Mały Kosiniak pozatrudniał już przyjaciółki komucha Majchrowskiego z Krakowa u siebie w ministerstwie, a na dodatek pod Wawelem znany jest ze słynnej rozmowy ze swoim ojcem: - tato przecież ja nic nie umiem! - no to będziesz ministrem synku, podobnie jak twój tato.
Uroków nowego rządu dopełniają pani Kluzik, pani ta od kultury, której nazwiska nie jestem w stanie zapamiętać, a wszystkie one pilnowwane są przez wysoce wykwalifikowanego Szczurka...aby się nie rozdokazywały zanadto.
 
***
 
Każdy skecz pani Szumańskiej kończył się wdzięcznością pacjenta, który „rewanżował: się Pani Doktor na parapecie.
Oj droga pani Kopacz – już pacjenci się pani zrewanżują i to na parapet i pod także.
A teraz już spokój ze skojarzeniami!
Ostatnie zdanie musi być poważniejsze od pozostałych – puentujące całość.
Zapamiętajcie sobie zatem Kochani, że skład i obraz tego „rządu” jest taki jak powaga spraw, które będą od niego zależeć.
Gdyby bowiem cokolwiek zależało od gabinetu pani Kopacz, to do dziś nie wyszłaby z ...gabinetu szefowej powiatowej placówki ZOZ w Pierdziszewie Niżnym.
 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka