coryllus coryllus
6224
BLOG

Z chłopa król czyli wychowanie elit II

coryllus coryllus Rozmaitości Obserwuj notkę 52

 Temat wychowywania elit nie umarł jednak śmiercią naturalną. A szkoda. Poruszamy go tutaj stale w różnych kontekstach, ale jakoś nikt nie podejmuje dyskusji. Ona – dyskusja pojawia się wtedy jedynie, kiedy to całe wychowanie przebiegać ma według schematu – mistrz-mędrzec opowiada zasłuchanym adeptom jak drzewiej bywało i bierze za to wynagrodzenie. To jest projekcja całkowicie fałszywa, co zostało wielokrotnie udowodnione. I nie zmieni tego opisywana tu szkoła elit w Skierniewicach. Elity się w Polsce wychowuje od dawna, a celem tego wychowania jest ochrona lokalnych interesów różnych mafii. To one są elitami w Polsce i nie ma mowy, żeby chciały się poszerzać poprzez kooptację. No chyba, że jakaś część gangu czuje się nieco wyautowana i szuka sojuszników w innym, wtedy tak, ale owo poszerzanie nie odbywa się poprzez edukację młodzieży. Wychowanie lokalnych elit to zawsze, podkreślam, zawsze cementowanie lokalnego układu władzy i wpływów. Obojętnie czego by się przy tej okazji nie opowiadało. To podkreślanie wyjątkowości przychówku wpływowych ludzi, który trafia do zakładanych przez nich szkół, gdzie wynajęci profesorowie mogą nawet niczego nie uczyć. Mogą sobie coś tam plumkać, ważne, żeby istniał zakład z całą, właściwą takim przedsięwzięciom dekoracją.

Elity prawdziwe wychowuje się dla organizacji o zasięgu światowym. Głównie dla Kościoła. Nie można zaś niestety, a złudzeniem takim żyją mistrzowie ze Skierniewic wychować lokalnych elit opartych o Kościół. I co to w ogóle jest za formuła – oparte o Kościół elity? Kościół ma swoją misję i ona się w zasadniczych punktach różni od misji państwa, a my zdaje się mówimy o elitach państwowych. Państwo zaś dlatego nie jest tożsame z Kościołem, że występować musi wobec innych bytów państwowych, które również Kościołem nie są. No i dlatego, że nie jest powszechne. Formuła współpracy państwa z Kościołem, to jest wielki temat, nie na tę notkę, ani nawet nie na program szkoły liderów w Skierniewicach.

Elity w Polsce wychowywane są od dawna, wychowywane są w opozycji do Kościoła i wychowywane są w sposób tajny i za pomocą mechanizmów tajnych. Tym się właśnie różnią od elit wychowywanych przez Kościół, który zawsze, od chwili kiedy założono pierwszy uniwersytet dawał szansę wszystkim o ile wykazywali się chęciami i pracowitością. Nie można niestety zabierać się za wychowanie elit „opartych o Kościół” dobierając do tego interesu Janusza Korwina Mikke, który jest najbardziej jaskrawym przykładem członka elit tajnych, zadekretowanych nie wiadomo gdzie, który w dodatku zasłynął z wypowiedzi lekko, powiedziałbym, odbiegających od nauki Kościoła. To odbiera temu przedsięwzięciu, mówię ciągle o tych nieszczęsnych Skierniewicach, wiarygodność. Organizatorzy tego jednak nie rozumieją, bo traktują Korwina jak reklamę swojego przedsięwzięcia, a jego deklarację biorą serio. To jest niestety aberracja, którą wciska się młodzieży do głów, jako prawdę. No, ale całe szczęście ta młodzież to jedynie dzieci miejscowych, skierniewickich notabli, którzy muszą sobie podnieść samoocenę przebywając w jednym pomieszczeniu z Korwinem.

Elita nie może być aspiracyjna, a wszystkie te szkoły liderów, tym właśnie są. Zakładami realizującymi złudzenie zawarte w formule – z chłopa król. Tego się zrobić nie da. Z chłopa biskup – tak, z chłopa król – nie. I właśnie dlatego nie można mówić o elitach państwowych opartych o Kościół, bo te Kościół właśnie musi wychować. Powtarzam – Kościół, nie pan doktor Przybył ze Skierniewic. Elity państwowe o jakich wszyscy myślą są oparte o własność nieruchomą, tego jednak nikt głośno nie mówi z obawy, żeby nie wywołać konsternacji środowiskowej, bo nie wiadomo przecież co do kogo tak dokładnie należy w mieście Skierniewice. Elity oparte o zadłużonych gołodupców, których jedynym walorem jest znajomość unijnych przepisów i dostęp do grantów i dotacji to jest mili państwo pomyłka. Elity prawdziwe nie tworzą się w wyniku edukacji, ale w walce. Również o dobra materialne. Płaszczyzna gdzie zahartowane w walce i wyposażone we własność nieruchomą, przynoszącą zyski i dającą niezależność elity spotykają się z Kościołem, jest tym obszarem gdzie powstaje sprawne i dobrze zarządzane państwo. Ono nie musi powstać, ale powstać może. Równie dobrze jednak można wszystko popsuć i zniszczyć, a dzieje się tak wtedy kiedy państwo wchłania Kościół i karmi się jego ciałem i krwią. Ten właśnie wycinek dziejów został nazwany w podręcznikach historii postępem. On się rozpoczął w tak umiłowanym przez doktora Przybyła ze Skierniewic renesansie, kiedy to polska myśl humanistyczna zabłysła pełnym światłem. Czyż nie są to ulubione formuły wychowawców polskich elit? Ależ oczywiście, że są, przeznaczyli oni bowiem dla siebie rolę światłych mędrców, druidów niemal, którzy tę tajemną, a subtelną wiedzę przekazywać będą młodszym i szukają dla siebie w przeszłości jakiegoś dobrego punktu odniesienia. A ten może być tylko jeden, taki jak go tu wymieniłem.

Po cóż więc są te szkoły elit? Ich istotna funkcją jest utrzymywania w dobrej kondycji starego układu i stwarzanie złudzenia, że istnieje jakąś możliwość robienia karier. W sytuacji jaką mamy jedyna inicjatywa edukacyjna, dająca szansę prawdziwą może wyjść od Kościoła. Reszta to mierzwa. Zapomnijcie o tym. Jedyne co możemy robić to gromadzić majątek, wbrew tym wszystkim elitariuszom rozdającym pieniądze rzekomo za darmo, wbrew naciągaczom, którzy chcą nasze dzieci zapisywać do elitarnych szkół. Elitarne szkoły to dobre szkoły państwowe albo kościelne. Innych nie ma.

Możemy jeszcze uczyć sami siebie i innych różnych praktycznych rzeczy. To jest szalenie ważne, żeby dzieci mogły poradzić sobie w życiu same, bez pomocy kolegów z elitarnej szkoły, która ma zasięg mniej niż lokalny. Elitariusze ze Skierniewic nie zrobią kariery w Grodzisku, to im mogę powiedzieć już dziś. I nie ma przy tym znaczenia fakt, że w tutaj żadna elitarna szkoła nie istnieje. Rozumiem, że mierzą wyżej, ale wyżej są inne szkoły elit, znacznie sprawniejsze i mniej ostentacyjne.

Rozmawialiśmy tu ostatnio o komiksach, które też mają związek z tymi całymi elitami, choć może ze Skierniewic sprawa ta nie jawi się aż tak jaskrawo, jak to jest w moim przypadku. No, ale ja mam bliżej do Warszawy (to taki żart, gdyby nie wszyscy zrozumieli). Oto mamy elitę urzędników państwowych, jak najbardziej naszych, o to mamy elitę rysowników i grafików wyżywających się w tematach państwu i Kościołowi z istoty wrogich i mamy tematy, które – w myśl często składanych deklaracji są dla państwa i jego urzędników ważne. Kto ma je realizować? Owi elitarni rysownicy, wyłonieni w wyniku konkursów na najlepszy album i wygódce Lecha Kaczyńskiego. Czy elity, jak najbardziej naszych urzędników cofają się przed zatrudnianiem takich ludzi i powierzaniem im ważnych – w deklaracjach przynajmniej – realizacji? Oczywiście, że nie, nie czynią tak, bo nie znają innych elit posługujących się sprawnie piórkiem. Może więc niech pan doktor Przybył miast opowiadać XVI wiecznej myśli polskiej i Modrzewskim, zainwestuje w wykształcenie dobrych rysowników? Wykształcenie dobrych filmowców jest za drogie, a budżety na filmy są większe niż budżet miasta Skierniewice. Ale od rysowników można zacząć. To jest mały, realny cel, który można zrealizować i nie doznać przy tym frustracji. Czy stać na coś takiego skierniewickie elity? Nie sądzę.

Mimo to zamieszczam tu, całkowicie za darmo, z myślą jedynie o rozpropagowaniu go, inauguracyjny wykład doktora Przybyła. Voila! Oto on.

 

https://www.youtube.com/watch?v=eOz1HLoYbSA

 

Rozpoczęliśmy wczoraj sprzedaż wydanego przez IPN komiksu pod tytułem „Wrzesień pułkownika Maczka”. Komiks ten jest pierwszym albumem zawierającym płytę z muzyką autora rysunków Tomasza Bereźnickiego. Uważam, że wobec tej budżetowej nędzy jako mamy to właśnie jest dobra droga. Dystrybucja tego komiksu jest z mojej strony czymś w rodzaju rozpoznania walką. Za miesiąc bowiem debiutujemy z własnym wydawnictwem komiksowym. Na targach w Krakowie sprzedawać będziemy album „Święte królestwo”, który opowiada o upadku Węgier w XVI wieku, o Jakubie Fuggerze, królu Ludwiku II z dynastii Jagiellońskiej, o braciach Hohenzollern i innych znanych Wam motywach z II tomu Baśni jak niedźwiedź. Zrobiliśmy ten komiks ponieważ nie mamy budżetu na film o tych czasach. Komorowski nie da nam za to medalu, bo on nic nie zrozumie z tego komiksu, podobnie jak ci wszyscy „nasi” i nie nasi, poruszający się na poziomie Hansa Klossa i komiksów o Wojewódzkim. I to jest uważam szalenie ważne, żeby nie konkurować z nimi w tych obszarach, które oni uznają za najłatwiejsze i najbardziej zyskowne. Jestem głęboko przekonany, że przyszłość polskiego komiksu to ciężkie, wysokiej jakości albumy, w miarę możliwości z muzyką, pełne autorskich pomysłów, odchodzące od standardowej narracji z dymkami i podziałem na kadry. W tym kierunku będziemy dążyć. Mam nadzieję, że na początku października Tomek Bereźnicki pokaże trailer tego albumu i że ten trailer wyrwie wszystkich z butów.

Na razie Maczek, nowy numer Szkoły nawigatorów gdzie znajduje się fantastyczny tekst Joli Gancarz pod tytułem „Jak powstał Paradis Iudaeorum”, oraz książka Tomasza Antoniego Żaka pod tytułem „Dom za żelazną kurtyną”. Autor jest reżyserem teatralnym, menedżerem i dyrektorem teatru „Nie teraz”. W nowym numerze Szkoły zamieściliśmy obszerny wywiad z nim na temat kondycji współczesnego teatru. Człowiek ten w pełni rozumie i realizuje postulaty, które my tutaj podnosimy codziennie. Wystawia sztuki o żołnierzach wyklętych, o księżach ratujących Żydów podczas wojny i o Wołyniu. Zrobił nawet antyfeministyczne przedstawienie na podstawie tekstów Sylwii Plath. „Dom za żelazną kurtyną” to rzecz o Kresach, w Szkole Nawigatorów, prócz wywiadu z autorem znajduje się także fragment książki. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl. No, a teraz jeszcze trailer komiksu o Stanisławie Maczku. 


 

https://www.youtube.com/watch?v=n7VWomFZaz8

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości