Filip Memches Filip Memches
2028
BLOG

Z Pokolenia JPII zostało tylko Pokolenie JP?

Filip Memches Filip Memches Polityka Obserwuj notkę 38

Pięć lat temu miało być jasno, słonecznie, pozytywnie. Miało się ujawnić Pokolenie JPII, którego kanon wartości zawierałby się w inspirowanej amerykańskim neokonserwatyzmem formule „4xR”: religia, rodzina, rynek, rozsądek. Ojciec Zięba wpadł na pomysł powołania do życia tygodnika opinii adresowanego do ludzi w takich klimatach, a Janusz Palikot na przedsięwzięcie wyłożył pieniądze. 

Powstał „Ozon” – czasopismo, które być może nie wszyscy pamiętają, ponieważ po ponad roku swojego istnienia upadło (ja w każdym bądź razie współpracę z nim wspominam miło). Z czterech R, najsilniejszy okazał się rynek, co nie powinno akurat dziwić. Panem tego świata jest przecież Mamona. A z chrzczeniem jej polscy neocons muszą uważać.
 
Po pięciu latach widzimy, jak ojca Ziębę politycy i media flekują za nieradzenie sobie z chorobą alkoholową. Pomijając ocenę działalności dominikanina na stanowisku szefa ECS, z pewnością dla pewnych środowisk nie lada gratką jest upajanie się upadkiem osoby duchownej. I nie jest to bynajmniej prymitywny antyklerykalizm. To coś więcej. To demoniczna satysfakcja z tego, że kolejnemu „czarnemu” się nie udało – tym razem został złapany na korek.
 
Z kolei Janusz Palikot dokonał – jak można przypuszczać – zwrotu światopoglądowego. Ale nie tylko w sferze ideologii i polityki. Palikot stał się wyrazicielem potrzeby przekraczania wszelkich norm estetycznych, moralnych, religijnych. Mamy tu do czynienia z pewnym wyborem duchowym (nie wnikam, na ile świadomym), o którym piszę w opublikowanym na łamach poniedziałkowej „Rzeczpospolitej” tekście „Ezoteryczne źródła palikotyzmu”.
 
W książce „Ja Palikot”, wydanej w tym roku rozmowie rzece przeprowadzonej przez Cezarego Michalskiego , poseł PO oznajmia wprost, że dla niego polityka to estetyka, sposób zrywania masek, wreszcie likwidacja tabu, które robią z nas – na poziomie oficjalnego języka, oficjalnie odgrywanych ról – społeczeństwo głupie i zacofane, nawet wówczas, kiedy my już realnie jesteśmy o wiele mądrzejsi i nowocześniejsi.
 
Dalej czytamy:Dlaczego[…]lud Palikota docenił, choć mówi on rzeczy, które ich obrażają? Bo widzą, że człowiekowi na czymś zależy, że mówi, co myśli, że ma odwagę, że wprowadza do polityki świeżość. To wszystko jest naszą stłumioną tęsknotą. Żeby coś powiedzieć od siebie, odrobinę głośniej, bez strachu, a z drugiej strony bez nadęcia. Zresztą dzisiaj we wszystkich ponowoczesnych społeczeństwach to właśnie staje się ważne. Ludzie cenią freaków, ludzi z innej planety. Dlatego wybory w Ameryce wygrał Murzyn, dlatego prezydent Islandii jest lesbijką, a wicekanclerz Niemiec gejem.
 
A co zostało z Pokolenia JPII? Pewien mój kolega celnie zauważył, że za sprawą skandalizujących happeningów posła z Lublina, można dostrzec Pokolenie JP, ale już bez liczebników (nie mylić z innym znaczeniem terminu „Pokolenie JP” odnoszącym się do agresji pewnej części polskiej młodzieży wobec policji). Mamy zatem Pokolenie Janusza Palikota. Zachowuje się ono w stosunku do „moherowych beretów” podobnie jak SA-mani Ernsta Roehma (kolejny freak do kolekcji posła PO?) wobec żydowskich chałaciarzy (podziękowanie za inspirację dla Yellowmonstera z salonu 24).
 
Oczywiście palikotystyczny antyklerykalizm pod hasłem „Mohery na stos!” jest w porównaniu z roehmowskim antyklerykalizmem skierowanym przeciw „pasożytom” i „szczurom” poczciwy i pozbawiony brutalności. Bo i kultury polityczne Polski i Niemiec w taki właśnie sposób się różnią. Tym niemniej w tym akurat przypadku trudno uciec od skojarzeń.
 
A Wielki Plagiator zwany też Tym, Który Dzieli się cieszy...

Publicysta magazynu tygodnik.tvp.pl. Poza tym mąż i ojciec, mol internetowy, autsajder, introwertyk.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka