POD NOSEM LUDU
POD NOSEM LUDU
folt37 folt37
642
BLOG

Lud polski mocno rozczarowany samym sobą.

folt37 folt37 Społeczeństwo Obserwuj notkę 23

Powszechne, propagandowe mamienie ludu w permanentnych kampaniach wyborczych w Polsce polega na piarowym bełkocie (PR) adresowanym do społeczeństwa (ludu) z pełną świadomością jego żałosnej indolencji politycznej [indolencja -łc. indolentia ‘nieczułość’) brak zaradności, nieporadność; zobojętnienie, nieczułość, bierność http://portalwiedzy.onet.pl/110882,,,,indolencja,haslo.html], ułatwiającej używania propagandy w miejsce uczciwego przedstawiania realiów polityczno gospodarczych w odpowiedzi narodowi na jego oczekiwania.

Temat ten bardzo trafnie komentuje p. prof. Magdalena Środa (GW z 1.07.2015 r.) pisząc:

Cały czas jednak władza ma zasadniczy problem w kontaktach z ludem i cały czas podlega procesom mimowolnej lub dobrowolnej alienacji, którą uświadamia sobie (lub ktoś ją jej uświadamia, np. Paweł Kukiz) dopiero w okresie przedwyborczym. Czasem władza wysłuchuje nadwornych specjalistów, by się dowiedzieć, jakie nastroje panują wśród ludu, częściej jednak idzie na skróty i udaje się wprost do nadwornego PR-owca. Ten za pomocą znanych mu sposobów szybko przygotowuje możliwe scenariusze kontaktu władzy z ludem, tak żeby podobało się to mediom. PR-owiec to ktoś, kto wie, że lud jest bez znaczenia, za to media są wszystkim.
Różne partie mają różny kontakt z ludem (bo z PR-em wszystkie mają taki sam). Jeszcze wczoraj najbliżej ludu wydawał się być Kukiz, ale, gdy odsunęli się od niego lubińscy sponsorzy, na scenie pozostał marny artysta, który okres sławy ma już dawno za sobą. Najdalej są liderzy nowo powstałych partii (np. Biało--Czerwoni, NowoczesnaPL), bo ci wierzą, że ludem są koledzy i koleżanki, którzy całym sercem ich popierają. SLD myli lud z aparatem, a PSL z bohaterami "Chłopów" Reymonta.
W najbardziej komfortowej sytuacji jest PiS, bo prócz doskonałego PR-u ma też Kościół (to też rodzaj PR-u), a więc rzeczywistego pośrednika w kontaktach z ludem. Są to, co prawda kontakty jednostronne (kler mówi ludowi, na kogo ma głosować), ale bardzo skuteczne.
PO zamiast Kościoła ma Michała Kamińskiego. To niewątpliwie bardzo cenna postać, ale ludu w czasie wyborów nie zastąpi. Zawsze mnie dziwiło, dlaczego władza, która w demokracji ma być reprezentantem ludu, tak od niego stroni. Władza nie musi iść w tłum, by zrozumieć społeczne problemy, bo czasem - przed czym przestrzega Tomasz Lis ("Newsweek", 29 czerwca) - "efektem słuchania elektoratu może okazać się spotęgowanie politycznej propagandy".
Dlaczego jednak nie spotyka się regularnie ze środowiskami opiniotwórczymi, zwłaszcza tymi, które, myśląc o państwie, nie mają żadnego interesu poza dobrem wspólnym? Dlaczego władza nie rozmawia z ludźmi kultury, nauki, z socjologami, ekonomistami (spoza dworu)?
Spotkania politycznych reprezentantów ludu z intelektualnymi ich przedstawicielami dałyby szanse na twarde stąpanie po ziemi, no i na to, że lud, o który chodzi, nie zamieniłby się w czarnego Luda.  
(http://wyborcza.pl/1,75968,18280003,Wladza_i_jej_lud.html#ixzz3ecUKI7ka)

Polityczna postawa p. Środy daleka jest od moich poglądów jednak tym razem podzielam zdanie p. Profesor, że polskie elity polityczne to środowiska daleko usytuowane od ludu, któremu boją się mówić prawdę, bo najczęściej jest to prawna ludowi nie miła.

Na przykład: pełnię władzy w samorządach terytorialnych oddano ludowi a lud (w większości) ani myśli z niej skorzystać. Wybory samorządowe traktuje bezmyślnie wybierając do władz demagogów miejscowych koterii, a w gminach miejskich pole władzy oddaje partiom politycznym wyraźnie lekceważącym lud za to mocno podtrzymującym swoje polityczne interesy obsadzaniem swoimi funkcjonariuszami urzędy samorządowe bezczelnie demonstrując w mediach mapę ośrodków samorządowych opanowanych przez swoje partyjniackie personalne obsady.

Za przykład takiej obojętności niech posłuży wiele gmin i ich mieszkańców wobec kwestii gospodarowania odpadami, za co gminy odpowiadają, ale tej odpowiedzialności nie realizują, co ujawniła NIK w swojej kontroli. Na przykład:                                                                                                                         „ W 15 proc. gmin, nawet czysto formalnie, nie istnieje punkt przyjmowania nietypowych odpadów - w większych miastach można tam za darmo zostawić stary fotel, zużyte opony, resztki farb, olejów itp. Rzeczy, których do zwykłego kosza wrzucać nie wolno”.(http://wyborcza.pl/1,75968,18279997,Winne_gminy__nie_ustawa.html#ixzz3ecb88NQL)

Gdyby znalazł się dociekliwy instytut badania stopnia niezadowolenia ludu polskiego i wskazania na główne źródło tego niezadowolenia, to bez wątpienia wyszło by, że polski lud swoją mentalnością głęboko tkwi w oparach socjalizmu i ani myśli współuczestniczyć w gospodarowaniu państwem (czytaj gminami), za to wykazuje nadgorliwość w oczekiwaniu, że wszystko musi załatwić państwo. Czyli lud zapomina (nie wie), że państwo to także lud.

Tak więc niezadowolenie ludu wyrażone wobec państwa jest niezadowoleniem wyrażonym wobec siebie.

Ale kto się odważy ludowi to „wygarnąć”?

 

 

 

 

folt37
O mnie folt37

Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo