folt37 folt37
309
BLOG

Dlaczego religie nie czynią ludzi lepszymi?

folt37 folt37 Polityka Obserwuj notkę 19

 Bo nie eliminują w nas instynktu walki o byt nawet wtedy, kiedy nic mu nie zagraża.

W notce pt.: „Człowiek persona non grata ziemi” z 28.o8.2013 r. napisałem:

Wielu myślicieli doszło do wniosku, że obecność człowieka na ziemi to błąd ewolucyjnego rozwoju życia skutkujący właśnie inteligencją, która nie koniecznie jest naszym dobrodziejstwem. Wątpliwości budzą zachowania, które dobrodziejstwu inteligencji zaprzeczają. Bo niby, co to za dobroczynna inteligencja, która nie potrafi zapobiec cyklicznym ludzkim zachowaniom samounicestwiających się ciągłymi wojnami, pochłaniającymi setki miliony istnień, tego niby inteligentnego gatunku.”

Teza potwierdza się na każdym kroku ludzkich zachowań, choćby nieustającymi

wojnami wszczynanymi zawsze z pobudek ambicji polityków i biernej głupoty

„religijnych” narodów, niezdolnych temu się przeciwstawić.

A co mają do tego religie? A no bardzo dużo. Wszak każdą wojnę popierają jakieś religie. Bliski Wschód to islam i judaizm, a agresję Rosji na Ukrainę popiera Rosyjska Cerkiew Prawosławna, której wiernym synem jest nawrócony od niedawna Putin.

Ciężkich grzechem wszystkich religii jest ich upolitycznienie przez centra religijne i podpinających się pod nie polityków zabiegających o głosy wiernych przy urnach wyborczych.  Okazuje się, że religijni liderzy (pasterze) są tak samo ludźmi z krwi i kości i z obawy o ograniczenie swoich wpływów walczą o ich zachowanie (byt) środkami i metodami bardzo często sprzecznymi z wyznawaną religią.

Czas wrócić na polskie podwórko. Pamiętamy Andrzeja Leppera, który pokazywał różaniec wyzywająco demonstrując nim swoją „religijność” acz praktyki polityczne tego polityka urągały religii, którą demonstrował. Jego ówczesny partner polityczny Jarosław Kaczyński współtworzył z nim koalicję rządową z błogosławieństwem hierarchów Kościoła. Sam Kaczyński mieniący się obrońcą „wiary ojców” swoim zachowaniem i działaniem zaprzecza postawie religijnego katolika choćby ciężkimi pomówieniami niewinnych ludzi o katastrofę smoleńską. Mimo to uzyskuje nieustanne poparcie polskiego Kościoła niezważającego na to rażące antykatolickie zachowania.

Głośno ostatnio o sprawie prof. Chazana nie respektującego polskiego prawa aborcyjnego w imię „klauzuli sumienia” wynikającej z wyzywająco demonstrowanej przez siebie wiary katolickiej.

Jeszcze bardziej niepokoi w jego obronie postawa hierarchów Kościoła ingerujących argumentami religijnymi w prawo państwowe stworzone przez legalne demokratyczne władze polski (sejm), które konstytucyjnie reprezentują wszystkich Polaków - wierzących i niewierzących.  Episkopat Polski ustami swego rzecznika ks. Klocha nawołuje wręcz do zmiany (anulowania) dotychczasowego, kompromisowego prawa aborcyjnego w trudzie uchwalonego przez pluralistyczny Sejm, uznanego także przez Kościół, jako mniejsze zło niż aborcja na życzenie. Przecież takie nawoływanie jest równoznaczne z wypowiedzeniem „wojny” bezwyznaniowym środowiskom politycznym w porozumieniu, z którymi uchwalono tę ustawę.

Postawa Kościoła wywołuje też niepokój prawników. Konstytucjonalista prof. Piotr Winczorek w felietonie pt. „Co wynika ze wstępu do konstytucji” (GW z 18 lipca) zauważa, że niedopuszczalna jest postawa wiceministra sprawiedliwości (sic) polskiego rządu stającego w obronie dyrektora publicznej placówki zdrowia, który złamał polskie prawo. Wiceminister w swoich obrończych wywodach omija zapis w preambule konstytucji, „o wartościach, jako wspólnym dziedzictwie ludzi wierzących w Boga i nie podzielających tej wiary”, artykułując wybiórczo inny fragment: „wdzięczni naszym przodkom za (…) kulturę zakorzenioną w chrześcijańskim dziedzictwie Narodu”, wyciąga wniosek , ze współczesne państwo polskie powinno funkcjonować głównie , o  ile nie wyłącznie, na podstawie wartości i norm zaczerpniętych z katolickiej doktryny moralnej i nauki społecznej - konkluduje Winczorek.

Czy w tej sytuacji powinni się niepokoić polscy katolicy. Tak!  Ja się niepokoję, bo państwo polskie jest państwem prawnym nie dzielącym obywateli na „wierzących” i „niewierzących” zostawia nam nasz światopogląd, jako przestrzeń prywatną bez mieszania jej do porządku państwowego. Burzenie tego ładu to wojna.

Każdy, kto ten demokratyczny ład burzy staje się - w pewnym sensie - podżegaczem do niepokojów na tle religijnym, co jest rażąco sprzeczne z kanonami każdej wiary, a w katolicyzmie nazywanymi ewangelią.

Jeżeli ludzie nie wyzbędą się pychy, chciwości, wzajemnej pogardy i agresji wobec innych z najróżniejszych powodów - w tym religijnych nigdy nie staną się lepszymi, obojętnie czy są prostymi obywatelami, politykami, intelektualistami czy hierarchami Kościoła. Zło tkwi wszędzie tam gdzie te cechy nie próbuje się wyeliminować z ludzkiego postępowania.

Czas usłuchać papieża Franciszka i wyrzec się tych naszych przywar, które są barierą do stania się lepszymi ludźmi. W przeciwnym wypadku zło nas zniszczy!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

folt37
O mnie folt37

Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka