folt37 folt37
1179
BLOG

ZAGRYZIONE DANIELE A IDEA OBROŃCÓW ŻYCIA ZWIERZĄT.

folt37 folt37 Polityka Obserwuj notkę 24

Kilka dni temu media donosiły o masowym zagryzieniu kilkadziesiąt danieli w gospodarstwie hodowlanym w miejscowości Pękaninko (Zachodniopomorskie) przez watahę zdziczałych psów. 

Olbrzymie straty gospodarstwa nie wywołały jednak niczyjego współczucia. Jedynymi, którzy podnoszą narastający problem niekontrolowanego przyrostu zdziczałych psów i kotów są myśliwi, którzy mają statutowy obowiązek racjonalizowania (regulowania przez odstrzał) liczebności dzikich zwierząt dla zachowania równowagi biologicznej dzikiej fauny. 

Zgodnie więc z tą logiką należałoby ograniczyć nadmiar dzikich psów przez ich kontrolowany odstrzał na równi z wilkami, dzikami i innymi zwierzętami. I tu jest problem, bo ustawa o ochronie zwierząt tego zabrania. Nic to, że PZŁ alarmuje, iż te zdziczałe zwierzęta powodują rocznie szkody dla gospodarki na 370 mln zł.

Polski Sejm jest jednak głuchy na takie argumenty, za to bardzo wrażliwy na głosy sfanatyzowanych, obłudnych obrońców zwierząt, pozorujących humanitarne gesty wobec psów, kotów, koni (słynne akcje podaruj kasztance życie), ale zupełnie nie wrażliwy na życie np., zagryzanych danieli. Podkreślmy, danieli konających w męczarniach podczas zagryzania. 

Nazwałem tych Obrońców obłudnikami, bo broniąc życia jednego gatunku zwierząt są doskonale obojętni na śmierć innych zwierząt, np. ubojowych, zarzynanych tysiącami, by dostarczyć ludziom niezbędnego do życia białka. Ale zarzynanie koni na befsztyki tatarskie, wędliny itp. potrawy mięsne wzbudza w owych obrońcach zwierząt współczucie i wywołuje protest. Podobnie jest z dzikimi psami i kotami. Ciekaw byłbym reakcji społeczeństwa gdyby owe dzikie psy zagryzły jakiegoś grzybiarza albo, co nie daj Boże, dziecko. Bo drastyczny przypadek zagryzionych danieli nie wywołał jakoś żadnego społecznego odzewu.

 

Taka jest obłuda populistycznych obrońców życia. Nie przeszkadza im kiełbasa (także końska) z zabijanych masowo zwierząt, a także psina w niektórych krajach Azji, ale płaczą krokodylimi łzami nad odstrzałem niebezpiecznych zdziczałych psów, tylko dlatego, że były kiedyś domowymi. O kaczkach, bażantach czy kuropatwach nie wspominając.

Ulegamy więc fanaberiom zdziwaczałych obrońców wybranych zwierząt, godząc się milcząco na niebezpieczeństwo i społeczne straty spowodowane ze strony zdziczałych zwierząt, przed którymi muszą się bronić ludzie na wsiach, sami z dala od sfiksowanych zwierzęcych humanistów i dziwnie uległych im polityków. 

To oddalenie może być więc symbolem przepaści pomiędzy prowincjonalną ludnością, a ich reprezentacją w Sejmie. 

Nastały czasy kiedy owi reprezentanci sądzą, że życie polega wyłącznie na debatowaniu na sali sejmowej z lękliwym spozieraniem na galerię zasiadających tam „ różnorakich obrońców” pośród których na pewno nie ma obrońców zwykłych ludzi. Kto ich obroni?

Sejmie wstydź się! 

 

 

 

 

folt37
O mnie folt37

Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka