Kamil Sasal Kamil Sasal
630
BLOG

Polska, drogą publiczną dla mocarstw

Kamil Sasal Kamil Sasal Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

W naszym kraju trwa debata nad przeszłością, tą przegraną, gdzie zwycięzcy dyktowali nam swoje warunki. Jest swoistym paradoksem, że kraj, który poniósł duże straty ludnościowe i walczył na tylu frontach, będąc w obozie wygranych - stracił najwięcej, po zakończeniu II wojny światowej. Z tych powodów w ostatnim czasie zyskuje rozgłos literatura Piotra Zychowicza, przedstawiająca możliwości i szanse współpracy z „opcją niemiecką”. Czy to podejście ma w ogóle sens?

Historyków zgodnie z poglądem J. L. Gaddisa można podzielić na dwie grupy: piszących zgodnie z „ogólnymi standardami” oraz takich, którzy skupiają się na szczegółach. Sztuką jest zachowanie równowagi między obydwoma podejściami. Kiedy pisałem pracę magisterską pod tytułem „Strategia bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych wobec Związku Radzieckiego w latach 1945-1989” starałem się pokazać proces ewolucji wspomnianych strategii. Całość pozwala zrozumieć, że supermocarstwo, a więc państwo zdolne pokonać inne mocarstwo, dysponuje luksusem w postaci możliwości popełniania błędów. Polityka i strategia bezpieczeństwa USA może sobie pozwolić na korektę złych posunięć, jeśli tylko ceną złego działania nie jest globalna wojna nuklearna.

Polska przed II wojną światową była państwem średniej wielkości, a w przypadku niekorzystnej zmiany konfiguracji międzynarodowej w swoim regionie, stawała wobec zagrożenia utraty suwerenności. Czy mogła sobie pozwolić na nierozsądny sojusz? Analizując historię USA przed, i po dwóch wielkich wojnach, można prześledzić proces uczenia się realizmu w polityce zagranicznej. Kiedy zawarto sojusz z ZSRS w trakcie zmagań z III Rzeszą, uznano rolę Sowietów za na tyle ważną, że jak podaje Raymond Aron, zapomniano o skutkach tego sojuszu, kiedy wojna się już skończy. Moskwa nigdy nie miała na celu stać się wiarygodnym aliantem wobec Waszyngtonu. Dopiero „Długi Telegram” Georga Kennana uzmysłowił imperialne ambicje tego państwa, potwierdzając jego jednostronne posunięcia w latach 1945-1947. Państwo tej wielkości, co USA popełniło błąd zbyt dużego polegania na swoim wrogim-sojuszniku. Jaka płynie z tego lekcja dla Polski?

Konkluzja jak najbardziej klasyczna w wymiarze dyplomacji i strategii. Zbyt silny sojusznik w najgorszym wariancie – sąsiad – może być w przyszłości zagrożeniem. Chwilowy sojusz z Niemcami, aby uniknąć konfliktu 1939 roku, w który wpychała nas Wielka Brytania, mógł, ale nie musiał oznaczać innej, lepszej wersji historii. Tego, co Pan Piotr Zychowicz, a także wielu jego polemistów z trudem nie dostrzega, to niska kultura strategiczna w naszym kraju. Za każdym razem postuluje się bandwagoning w stosunku do jakiegoś mocarstwa, zapominając że w większości sytuacji powinniśmy liczyć na siebie.

Historia dziejów Polski pokazała nieumiejętność wyeliminowania jednego z dwóch przeciwników – Niemiec, albo Rosji. Każde państwo stara się eliminować atak z dwóch stron. Czy na długo przed 1772 rokiem to było możliwe? Czy przed 1939 rokiem udałoby się tego uniknąć? Tego się nie dowiemy, ale logika nakazuje stwierdzić, że silna Polska, inaczej ukształtowana znacznie wcześniej, mogła w ogóle nie znaleźć się w wyżej wymienionych sytuacjach. Dlatego kwestie ważne to strategia i silne państwo, tylko żeby móc inicjować strategię to trzeba mieć zasoby oraz wysoki poziom elit politycznych.

Zainteresowanym polecam analizę literatury dotyczącej państw, które uniknęły zacofania, stając się wzorami do naśladowania po wojnie np. Republika Korei Południowej, Japonia, czy Chiny. Co istotne, w dużej mierze państwa te wzorowały się na Niemcach. I może to jest dodatkowa uwaga, którą muszę stwierdzić pod adresem Pana Piotra Zychowicza - on Niemcy podziwia. Państwa, które naśladują dobre wzory postępowania Niemców w wymiarze gospodarki, wojskowości i edukacji dobrze na tym wyszły. Nie znaczy to jednak, że sojusz z Niemcami w 1939, nawet w trakcie wojny spowodowałby polepszenie sytuacji Polski.

Zasadne nie jest opowiadanie historii, jak mogłaby się potoczyć w innym przypadku rozwoju wydarzeń. To świadczy o kompleksach i słabości w czasie teraźniejszym. Chęci widzenia swojego państwa silnym, ale w praktyce wciąż słabym, co wywołuje takie poszukiwania. Ważna jest dalsza analiza historii, aby wyeliminować możliwość powtórki z wydarzeń. Proces dalszego uczenia się, jako metoda wypracowania odpowiedniej polityki. Oby tylko znów nie na błędach, które po raz kolejny mogą się okazać tragiczne.

Polska nie miałaby tak niezwykle trudnej historii, gdyby zadbała o realizm w ocenie swojego położenia, stawiając opór przeciwnikom tam, gdzie są silni, by później wykorzystywać ich słabości. Dlatego polemiki dotyczące sojuszu z III Rzeszą uważam za pozbawione sensu. Polska wygenerowała swoją niekorzystną przeszłość z chwilą, kiedy faktem stały się rozbiory. Tym bardziej nasza przyszłość nie zależy od Niemca, Amerykanina, czy kogokolwiek jeszcze - tylko od nas samych. Państwa na tyle silnego, by samemu się obronić.

Kamil Sasal
O mnie Kamil Sasal

Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie historia oraz politolog. Zajmuje się badaniem okresu od 1945 do 1989 r. Interesuje się również bezpieczeństwem narodowym, strategią i teoriami stosunków międzynarodowych. Zawodowo zajmuje się archiwistyką.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura