Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
3752
BLOG

Zajefajnie, czyli demokracja hybrydowa

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak Polityka Obserwuj notkę 170

Katastrofa Smoleńska obciążyła mnie pewną specyficzną traumą. Otóż ja tę kwietniową sobotę pamiętam do dzisiaj tak dobrze, że mógłbym nawet dziś zdać precyzyjną, minuta po minucie, relację z tego co czułem w każdej konkretnej minucie tamtego dnia. Nie sposób wyrzucić z głowy tego pierwszego szoku, kiedy dowiadujemy się czegoś tak strasznego, czegoś czego nie jest w stanie podsunąć nam nasza wyobraźnia jeszcze ledwie chwilę wcześniej. W związku z tym, do dzisiaj, kiedy odpalam internet chcąc sprawdzić co tam się na świecie wydarzyło, przez moją świadomość przemyka dyskretna obawa, że znów coś może ściąć mnie z nóg.

Kiedy dowiedziałem się o tym jak to te nasze wybory samorządowe A.D. 2014 się prezentują, to pierwsze co mi przyszło do głowy to: „o mamo, znów to się stało”. Myśląc „znów to się stało” mam na myśli pewną diaboliczną powtarzalność, zgodnie z którą, co jakiś czas, ta nasza polska biedna ziemia drży nam pod podeszwami. To co mogłoby stanowić kanwę dla jakiegoś filmu klasy Z, u nas spokojnie stać się może rzeczywistością. Wiadomo, Smoleńsk był jak dotąd najgorszy (jeśli chodzi o czas III Rp), ale przecież tąpnięć mniejszego kalibru nie brakowało i nie brakuje. A to spada śmigłowiec z Millerem, a to spada CASA, a to powódź zalewa pół kraju, a to coś tam jeszcze. To co w całym cywilizowanym świecie się nie zdarza, u nas jak najbardziej jest możliwe.

Od długiego czasu obserwuję reakcje otoczenia bliższego i dalszego na różne „sfjatowe” wydarzenia. Moje otoczenie bliższe i dalsze to w 30% zadeklarowane lemmingi (w większości poczciwi i sympatyczni), pozostałe 70% osób znajduje się w typowo polskiej średniej kondycji, chodzi mi o miks bezradności i zobojętnienia na wszystko co nie dotyczy życia codziennego, konsumpcji i własnego podwórka. No i to moje otoczenie zareagowało na wyborczy collapse zgodnie, jak by się umówiło, a ową reakcję nazwałbym roboczo wyparciem przez zaśmianie. Ta reakcja to nic nowego, wielu Polaków tylko dzięki temu właśnie mechanizmowi psychologicznemu poradziło sobie choćby z przywoływanym już tu Smoleńskiem. Oczywiście mamy tu do czynienia z podobnym poczuciem ozdrowienia jaki musi z pewnością odczuwać piłkarz, któremu zaraz po brutalnym faulu medyk opsiukuje nogę tym takim magicznym lodowatym szprajem. Można nawet długi czas biegać, ale w końcu kończyna puchnie i staje się bezużyteczna. Jest to po prostu śmiech przez łzy, bo nawet znane mi fanki seriali czują ósmym zmysłem, że to co tu się wyrabia jest bardzo nieciekawe i zwiastować musi jeszcze coś gorszego.

Mignęły mi też reakcje inne. Otóż przeczytałem tekst Łukasza Warzechy, który komentując sprawę Grzegorza Brauna i Ewy Stankiewicz zaprezentował się nam jako stuprocentowy realista. Redaktor Warzecha uznał, że tego typu akcje jak ta z siedziby PKW, to wystarczający powód, by stwierdzić że pan Braun i pani Stankiewicz nie umieją się bawić w grę jaką 25 lat temu zaproponowali nam panowie Michnik, Geremek, Jaruzelski, Kiszczak i Kwaśniewski jako dobosz. Ja ze swej strony muszę z tego miejsca panu panie redaktorze podziękować, bo dzięki pana tekstowi w końcu w pełni zrozumiałem na czym polega ten osławiony od niedawna realizm. Naprawdę dziękuję.

Posłanka Krystyna Pawłowicz zadała bardzo przytomne pytanie, mianowicie spytała, czy już mamy do czynienia z wojną hybrydową na ziemi polskiej. Nie wiem czy tak rzeczywiście jest, ale myślę, że każdy z nas powinien już się nauczyć, że kiedy wydaje nam się, iż już wszystko najgorsze jest za nami, to spokojnie trzeba gotować się na jeszcze gorsze. I nie pomoże tu magicznie taniejąca benzyna, na ekrany wchodzi nowy „Hobbit”, fantasy znów w modzie, ale bez przesady.

Pisałem już, że jedną z typowych reakcji Polaków na wydarzenia nie z tej ziemi jest histeryczny śmiech i żart. Ja nie jestem wyjątkiem, więc pozwólcie: zaznaczę tylko, że niebawem będzie ciekawie. Na tory wyjedzie wkrótce nowe metro, i całkowicie nowe Pendolino – osobiście sądzę, że dalej będzie bardzo wesoło i znów będziemy mieli szansę przeżyć coś wyjątkowego. Jeśli miałbym jakoś tak jednym przymiotnikiem określić jak to jest w tej naszej III Rp, to, nie wiem dlaczego, jakoś tak mi się wydaje, że najlepsze będzie znane młodzieżowe słowo: zajefajnie. Myślę też, że będzie jeszcze zajefajniej.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka