Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
1373
BLOG

O narzeczonych postępowych czyli - macho wróć!

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Rozmaitości Obserwuj notkę 39

Notka o charakterze społeczno-obyczajowym, nie politycznym. Taka bzdurka choć nie całkiem, jako przerywnik pomiędzy sprawami najważniejszymi (od których czasami trzeba się na chwilę oderwać). Po to, żeby co nieco podumać nad kondycją świata i ludzi i odpocząć od nadmiernego stresu spowodowanego polityką.;) Od razu wyjaśniam, że tytuł ironiczny - gdyby jakiś zbłąkany troll miał problemy.;)

       

       Postęp w obyczajach zaczął przekraczać wszelkie granice, właściwie zrobił się nieznośny i wygląda na to, że chyba niedługo kobiety (kto wie, może nawet i te postępowe jako pierwsze) zaczną z utęsknieniem wołać "Macho wróć!". No bo taki macho to wiadomo - wymaga i rozlicza a to proste wcale nie jest. A i przyłożyć czy zbluzgać potrafi, jak się co takiemu nie spodoba. Baba musi być babą - trzeba być na okrągło piękną, zadbaną, na szpileczkach latać, pazurki malować. kolacyjki podawać i w ogóle wszelkie zachcianki spełniać. Ale za to i coś się takiej udręczonej kobiecie macho należy, w końcu porządek na świecie musi być. U macho typu klasycznego musi taka żona czy narzeczona znosić te niedogodności ale korzysta w zamian z czegoś w rodzaju "ochrony". W mordę taki w razie czego przyłoży, jakby kto atakował jego samiczkę i małe i żadnych postępowych durnot w związku nie będzie. A przed tymi - jak uczy doświadczenie - każda kobieta powinna zwiewać, choćby na koniec świata.

       Swego czasu prasę - najpierw francuską a potem i światową - obiegły relacje z problemów małżeńsko-pozamałżeńsko-partnerskich (no proszę - już nawet z właściwą definicją problem w tych nowomodnych związkach) francuskiej Pierwszej Pary. Dziwne historie - bo raz, że w pierwszej parze, niesakramentalnej, każde z partnerów miało po kilkoro dzieci z innym partnerem. Jakby tego nie dosyć, to okazało się, że Prezydent zdradzał swą niesakramentalną partnerkę z kolejną niesakramentalną partnerką (kochanką? Czyli zdradzał kochankę z kochanką? Koszmar po prostu - znów brakuje terminologii na tę rzeczywistość nadmiernie wyzwoloną z opresji, religii, norm i czego tam). I dopiero się porobiło, bo po tym wszystkim niesakramentalna partnerka oficjalna aż dostała rozstroju nerwowego od tej zdrady z niesakramentalną partnerką nieoficjalną, czemu trudno się dziwić. Bo taka żona tradycyjna to może się w końcu albo ułożyć z kochanką oficjalną albo zrobić choćby porządną scenę i jej i niewiernemu mężowi. A taka partnerka nieślubna ale oficjalna co ma robić wobec partnerki również nieślubnej ale za to nieoficjalnej, skoro nawet z nazewnictwem problemy? I zostaje biedna z tym postępem i wyzwoleniem na lodzie. 

       Jakby tego wszystkiego było mało, to jeszcze świat dowiedział się, że taki postępowy, nowomodny kochanek wymyka się ochroniarzom po nocy i zasuwa do tej partnerki niesakramentalnej nieoficjalnej na motorowerze. I to - uwaga - do kawalerki. Po prostu koszmar! No naprawdę tęskno do czasów staromodnych i porządnych, kiedy to porządny kochanek zajeżdżał do kochanki porządną limuzyną zaś amory odbywały się nie w jakiejś tam kawalerce tylko w porządnym apartamencie (w warunkach paryskich powinny to być okolice Place des Vosques na przykład). Jednak tęskno jakoś za czasami, kiedy i w tych sprawach choćby elementarny porządek był na świecie.

       Ponieważ my małpujemy i gonimy Europę na całego, to i postępowi mężczyźni nie pozostają w tyle, mało tego, robią wręcz wszystko, żeby Zachód przegonić. I tak kolumny plotkarskie pism i gazet wypełniają ostatnio doniesienia ze związków partnerskich jednego z najbardziej postępowych i wyzwolonych mężczyzn IIIRP, który zasłynął swego czasu m.in. z szaleńczych podrygów na "platformie równości", zwanych w czasach postępu - całkowicie mylnie zresztą - tańcem. Pastwi się właśnie ten postępowy mężczyzna nad matką jego dziecka - też nieoficjalną i niesakramentalną. Albo dokładniej powiedziawszy - nie wiadomo, czy jego dziecka. Uznał je ale nie wie, bo ma powody. I fruuuu - do prasy z tym. Miała być tylko niby koleżanka (do czego?) ale tak się porobiło, że wyszło z tego jakoś dziecko. Ponoć panna miała go na to dziecko łapać a on wcale nie chciał, bo już wtedy miał mieć jakąś inną pannę, wtedy też jeszcze nieoficjalną. A takich koleżanek to w ogóle miał wtedy kilka. No ale dobry człowiek jest, więc to dziecko uznał choć wcale nie musiał. I to wszystko wiadomo tylko z prasy - zaręczam, że nie znam osobiście człowieka ani żadnej innej persony dramatu (na szczęście zresztą).

       Fantastyczni są ci postępowi mężyczyźni, po prostu. I patrząc na wynurzenia takiego narzeczonego wyzwolonego naprawdę można się zastanowić, czy z dwojga złego nie lepszy jest jednak macho tradycyjny. Do wyboru jest w każdym razie oberwać w zaciszu sypialni np.za niestaranny strój i makijaż czy przesoloną zupę albo dowiadywać się o swoim życiu intymnym z prasy. I trudno powiedzieć co lepsze. A ja gdy patrzę na tych postępowych chłystków, mających kompletnie gdzieś i swoje partnerki aktualne, i byłe i jeszcze co gorsze swoje dzieci, mogę tylko powiedzieć: Dziewczyny, pójdźcie wreszcie po rozum do głowy i omijajcie tych wyzwolonych facetów szerokim łukiem!

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości