giz 3miasto giz 3miasto
1081
BLOG

Czy już można o Bartoszewskim ...

giz 3miasto giz 3miasto Polityka Obserwuj notkę 31

Dzisiaj miał miejsce uroczysty pogrzeb Władysława Bartoszewskiego. Wróciłem z roboty i czytam: Polska pożegnała Władysława Bartoszewskiego. "Odszedł wielki patriota, nauczyciel, przyjaciel", to cytat z mowy pożegnalnej urzędującego prezydenta. A dalej kolejne cytaty z wystąpień prezydenta Niemiec Joachima Gaucka, Donalda Tuska, premier Ewy Kopacz i marszałka Senatu Bogdana Borusewicza. Wzniośle i pięknie na tym pogrzebie było, tak przynajmniej relacjonują media. 

Z tego wszystkiego naszła mnie refleksja, którą pragnę z Wami się podzić, nie bacząc czy się ze mną zgodzicie, czy zgodzi się Administracja s24 ten tekst opublikować. Mianowicie uświadomiłem sobie, że Bartoszewski to była wspaniała postać na czasy PRLu, godna najwyższego uznania i chwały wówczas, gdy tkwiliśmy w szponach Moskwy, a nasi zachodni sąsiedzi, Niemcy dyskretnie starali się na różne sposoby nam pomóc, ulżyć, wesprzeć, w czym nota bene mieli swój interes, co teraz, z perspektywy czasu dokładnie widać. 

Gdy padł komunizm, a wraz nim PRL, przynajmniej nominalnie, Władysław Bartoszewski nadal, niejako z rozpędu, działał na polu polsko-niemieckiego zbliżenia, wzajemnego oswojenia i porozumienia. Tak jak za czasów PRLu, tylko już całkowicie legalnie i oficjalnie. W Niemczech był szczególnie hołubiony i celebrowany, do tego stopnie, że nie zauważył zmian jakie tam powoli, ale konsekwentnie następowały, jeśli chodzi o tzw. narrację historyczną, będącą wynikiem przyjętej polityki historycznej. Langsam, langsam aber sicher, w oficjalnej narracji historycznej Niemców zastępowali Naziści. Wkrótce pojawiły się pierwsze jaskółki zwiastujące wszem i wobec, że Niemcy są również ofiarami II WŚ. Niemiecka propagandowa machina, dobrze zasilana nie tylko z niemieckiego budżetu, ale również przez niemieckie koncerny typu Bertelsmann AG, powoli ale skutecznie propagowała na całym świecie obraz Niemców, ofiar nazizmu, ale także bolszewizmu. Zaczęto coraz głośniej opowiadać o krzywdach jakie spotkały naród niemiecki pod koniec wojny i już niebawem pojawiła się idea budowy Centrum Wypędzonych, które miało upamiętnić niemieckie ofiary nazizmu i totalitaryzmu. Ta narracja i ten projektu są jak najbardziej aktualne, o czym chociażby świadczą tegoroczne obchody zakończenia II WŚ w Niemczech. 


Kto o ma władzę nad słowami, ma władzę nad definicją, nad rzeczami, ludźmi, ich sumieniami. Wystarczy zmienić słownik, usuwając niektóre słowa albo nadając im nowe znaczenie. Jest to najprostszy i najtańszy ekonomicznie sposób zmieniania świata. Niemcy opanowali tą metodę do perfekcji, jak obrazują wczorajsze obchody 70 rocznicy wyzwolenia obozu w Dachau.
Zarówno ze słów kanclerz Niemiec Angeli Merkel jak i relacji niemieckich mediów wynika, że był to obóz "nazistowski", a więzionych w nim Polaków i Żydów mordowali "naziści”, bo tego wymagała "nazistowska ideologia". W większości niemieckich gazet słowo "Niemcy" nie pojawia się w tym kontekście w ogóle, nawet po to, by określić geograficzne położenie obozu. Jest nazywany na zmianę "nazistowskim" obozem, albo po prostu "obozem koncentracyjnym" (Konzentrationslager-KZ) w Dachau. - napisała Aleksandra Rybińska po przejrzeniu niemieckich gazet codziennych. 

Szukam w pamięci i jakoś nie mogę odnaleźć - może mi pomożecie, wywiadów - stanowczych wystąpień, czy chociażby spektakularnych fuknięć Władysława Bartoszewskiego, oburzonego tą nową niemiecką narracją, czy ideę pani Steinbach budowy Centrum Wypędzonych w Berlinie. Natomiast bardzo dobrze pamiętam i nawet teraz udało mi się odnalaeźć, wywiad Marka Edelmana dla Tygodnika Powszechnego z 2003 roku, w którym m.in. ostro potępił on budowę Centrum Wypędzonych: 


Plan zbudowania dziś - pół wieku po wojnie - Centrum Wypędzonych Niemców, jest aferą czysto polityczną. Więcej: nacjonalistyczną i szowinistyczną. Bo w polityce nie tyle jest ważne, co się mówi, tylko: kto mówi. Te same słowa - miłość, prawo, równość, braterstwo, sprawiedliwość itd. - inaczej brzmią w ustach dyktatora, a inaczej w ustach demokraty. Jeśli pomysł Centrum wychodzi ze środowisk Związku Wypędzonych, to znaczy, że jest to zakamuflowany powrót do idei Drang nach Osten. W niemieckiej podświadomości stale tli się przekonanie, że Niemcy mają za mało Lebensraum, że tak wielki naród musi mieć wielką przestrzeń do istnienia, że mu się to zwyczajnie należy. Do tego dochodzi buta oraz przekonanie o nadzwyczajnej pozycji w Europie. Pomysłodawcy Centrum chcą na tym poczuciu wygrać swój polityczny interes. 

Wracając więc do mojej refleksji nad postacią Władysława Bartoszewskiego, to jak już wyżej zasygnalizowałem, z wiekiem stał się on bardziej potrzebny i przydatny Niemcom, niż Polakom. Krótko mówiąc, gdyby Bartoszewski wykorzystując swoje nadzwyczaj dobre relacje z Niemcami, był tak samo stanowczy jak Marek Edelman kilkanaście lat temu, to być może dzisiaj Maciej Świrski nie musiałby powoływać Reduty Dobrego Imienia, a rządzące Polską jełopy nie musiałyby tak panicznie reagować na słowa szefa FBI et cetera. 

To jest moja prywatna opinia, z którą się zgadzam - jak mawiał pewien francuski polityk, ale chętnie i z najwyższą uwagą przeczytam opinie odmienne. 


Marek Edelman - "Nie litować się nad Niemcami" wywiad w Tygodniku Powszechnym z 17 sierpnia 2003 
Czy naziści przybyli z kosmosu? Można odnieść takie wrażenie śledząc relacje z obchodów 70. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu w Dachau

 

giz 3miasto
O mnie giz 3miasto

dostrzegam bzdury, bzdurki i bzdureczki ... zapraszam na: twitter.com/GregZabrisky

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka