Bronkobus z prezydentem Komorowskim na pokładzie peregrynuje dzisiaj po województwach wielkopolskim i lubuskim. W województwie wielkopolskim postój bronkobusa wypadł w miejscowości Siedlec, gdzie ubiegający się o reelekcję prezydent spotkał się z rolnikami w miejscowym domu kultury. Wypowiedzi prezydenta na tym spotkaniu dotyczyły głównie korzyści, jakie Polska w ogóle, a polscy rolnicy w szczególności odnoszą z przynależności do UE.
Odnosząc do kwestii wchodzenia do strefy euro, prezydent z goryczą pomstował na swego kontrkandydata Andrzeja Dudę:
Nie warto straszyć Polaków strefą euro. Szczególnie wtedy, kiedy robią to ludzie, którzy sami grube pieniądze, grubą pensję europejską w euro biorą, a innych straszą perspektywą, że być może też mieliby pensje w euro w przyszłości. To głupie straszenie, nieodpowiedzialne, szkodliwe z punktu widzenia interesu państwa polskiego.
Zapytam słowami poety: „Za cóż nas tak karzesz Panie?”
Bowiem z przytoczonej wypowiedzi prezydenta Komorowskiego wynika jednoznacznie, że euro jest dla niego jakimś fetyszem, który pozwala pozbyć się biedy. Wystarczy zarabiać w euro i od razu będzie nam lepiej.
Pamiętam jak już w 2009 roku śp. Maciej Rybiński w felietonie opublikowanym w Rzeczpospolitej tłumaczył fetyszystom euro, że teza, iż gdybyśmy mieli euro, nie byłoby biedy, jest równie uprawniona jak twierdzenie, że gdybyśmy mierzyli poziom rzek w calach zamiast w centymetrach, nie byłoby powodzi. Na Wiśle w Miedoni przybyło 4 euro, na Bugu we Włodawie ubyło 2.
Prezydent Komorowski pobierał nauki na wydziale historii UW, gdzie o finansach nie uczą. W pałacach w których przebywa dominują ludzie o podobnym wykształceniu. Spieszę więc poinformować pana prezydenta, że bieda polega na braku pieniędzy. A jakich pieniędzy nam brakuje – euro, dolarów, funtów, jenów, czy złotówek, to jest kwestia bez znaczenia. Również dla każdego europosła jest obojętne w jakiej walucie dostaje wynagrodzenie. Ważne jest, aby było ono odpowiednio duże.
Komentarze