Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
4382
BLOG

I tylko Prezesa znów brak...

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Polityka Obserwuj notkę 132

        Znów plany były piękne i dalekosiężne tylko wykonanie nie wypaliło. Nieudacznictwo wyborczych dziadków z komisji, dezorientowanie społeczeństwa kuriozalnymi sondażami tudzież rzekomymi wynikami wyborów i granie  na nerwach przez kilka dni prowokacjami - wszystko zaczyna się układać w całość.

        Najważniejsi tancerze baleciku i statyści stoją w pozycjach wyjściowych. Prezydent zapowiada, że każdy, kto nie uwierzy w komedię serwowaną nam przez PKW i wyciągnie na nią rękę to szaleniec. Szaleńców jak wiadomo wsadza się do psychiatryka i można sobie wyobrazić, jak pewne kręgi rozkoszowały się już widokiem PiSu i całych grup społecznych w Tworkach, z Jarosławem Kaczyńskim na czele oczywiście. Wojownicy platformerscy i pozostali statyści też poprzyjmowali dziwne pozy - ktoś ględzi, że z wyborami wszystko jest w porządku, że to w ogóle jakaś normalka. Jeden, którego personaliów nie chcę tutaj podawać jako że obiecałam sobie pewien czas temu nie poświęcać osobie mojej twórczości, lata już po wszystkich stacjach TV i krzyczy, że to "wszystko przez Kaczyńskiego", bo chce podpalić Polskę. Tyle, że tym razem z Leszkiem Millerem, to pewna zmiana w stosunku do dawnego obyczaju i niewątpliwa ciekawostka.

       Dalej wszystko przebiega planowo, tak właściwie, jak można było się tego spodziewać. Premier gdzieś zniknęła i milczy - różnie o tym mówią ale poza wszystkim innym sytuacja ją po prostu przerasta. To przynajmniej pewne. Inni ważni też milczą, czasami jedynie bąkną coś o destabilizowaniu kraju ale do żadnej winy się oczywiście nie poczuwają - jak wiemy wszyscy są niezależni, tłumaczono nam to w trakcie tego przedstawienia do znudzenia. No i wieczorem zebrał się pod PKW lud mimo że w całej tej rozgrywce jest dość jasne, że władza tylko na to czeka. Zapewne zebrało się sporo ludzi rozwścieczonych sytuacją i chcących spontanicznie wyrazić swój protest, to zrozumiałe. Ale oprócz tego zebrały się jednostki dziwne - znane i mniej znane. Ktoś histeryzował, ktoś snuł opowieści o monarchii, pojawili się narodowcy i korwinowcy. Ktoś po prostu wdarł się do PKW i zajął pomieszczenia. W tle słychać było pieśni nabożne i maryjne. PKW oświadczyła, że wskutek okupacji budynku przestanie w ogóle liczyć (może to zresztą i lepiej, bo liczyć chyba nie potrafią).

        Co dziwniejsze, podobno grupie zajmującej PKW nikt też nie przeszkadzał tam wejść - takie są ostatnie doniesienia. Spróbujcie Państwo wejść ot tak sobie do jakiegokolwiek centralnego urzędu, nawet jako ludzie bardzo spokojni, przyzwoicie ubrani i w pojedynkę. Zaraz słyszy się "a kto", "a po co?", "a do kogo?", "a przepustka?","a legitymacja?". To dziś norma, jak widać nie zawsze i nie wszędzie, do siedziby niezdarzonego PKW wchodzi sobie najspokojniej w świecie kilkudziesięcioosobowa grupa okupujących - i nic. 

       No i jest jeden problem w tym misternie przygotowanym przedstawieniu - problem dla władzy. Ten, na którego najbardziej czekano po prostu nie pojawił się. Jarosław po prostu nie przyszedł, po raz kolejny - podobnie jak rok temu nie pojawił się 11.11 pod płonącą budką przy rosyjskiej ambasadzie - olewając oczekiwania władz. Najspokojniej w świecie zdystansował się od gwałtownych ruchów - zajmowania, okupowania, itd. i wezwał społeczeństwo i zwolenników do uczestniczenia w drugiej turze wyborów mimo oczywistych nieprawidłowości. Panią Premier zaś wezwał do zajęcia stanowiska w sprawie wyborczego chaosu. 

       I bardzo słusznie - od kilku dni w komentarzach pisałam, że najlepiej jest w obecnej sytuacji zbyt wiele nie robić. Na huczne protesty moim zdaniem władza tylko czeka, oskarżenia o podpalanie Polski już są gotowe - niektórym wymsknęły się nawet przedwcześnie. Oczywiście trzeba będzie znaleźć jakąś formę sprzeciwienia się temu draństwu wyborczemu ale należy to zrobić ze spokojem a już na pewno nie należy wychodzić na przeciw oczekiwaniom oszustów. Póki co należy się skoncentrować na rejestrowaniu oszustw, fałszerstw i nieprawidłowości i ewentualnie kierować sprawy do sądu. Poza tym cierpliwie czekać, co władza z tym rozjątrzonym przez siebie bajzlem zrobi - to ona będzie miała z tym największy problem. To nie PiS a rządzący odpowiadają za to, co się dzieje i za rozwiązanie tej sprawy. Bałagan i łgarstwa idą wyłącznie na ich konto. I tym razem już na szczęście bardzo duża część społeczeństwa to widzi.

 

 

 

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka