We francuskim internecie zawrzało, a wszystko za sprawą Niemców. W ostrym artykule redakcyjnym, niemiecki magazyn Spiegel stwierdza, że "wyidealizowane obrazy emitowane prze telewizje podczas Tour de France kontrastują z narodem nękanym przez niepokoje."
Der Spiegel nie owija rzeczy w bawełnę. Przekaz artykułu jest jednoznaczny, niemiecka gazeta kreśli niepokojący portret naszego kraju - "Tour de France: egzamin nowego chorego człowieka Europy".
Podczas gdy różnica w tempie wzrostu między Francją a Niemcami ma się jak 1 do 3, Spiegel zwraca uwagę na popularność nowego słowa w języku francuskim: Mannschaft(dumna nazwa zwycięskiej drużyny Niemiec w Pucharze Świata). "Termin ten określa wszystko, czego mogą pozazdrościć Francuzi sąsiadom po drugiej stronie Renu, czyli tego wszystkiego, co składa się na sukces Niemiec. Sukces ten wynika z poczucia wspólnoty i nie ma nic wspólnego z egocentryzmem francuskich celebrantów oraz prezesów francuskich spółek i korporacji, który tłamsi heksagon, czyli Francję."
Dziennikarz przypomina, że we Francji "stopa bezrobocia w porównaniu do Niemiec jest dwukrotnie wyższa, a wzrost gospodarczy i inwestycje spadają". Te kontrasty podkreślił również w tym tygodniu IMF/MFW w swojej najnowszej prognozie m.in. stwierdzając, że "w samym sercu strefy euro skorygowaliśmy w górę prognozy dla Niemiec, a dla Francji obniżyliśmy". Co więcej, najnowsze dane dotyczące bezrobocia opublikowane w piątek pokazują, że liczba osób poszukujących pracy wzrosła ponownie w czerwcu.
"Mannschaft wydaje się więc być przeciwieństwem modnego teraz we Francji złego samopoczucie". Niemiecki dziennikarz zauważa, że depresja ogarnęła cały i według badań, dwie trzecie Francuzów pesymistycznie myślą o przyszłości.
Na marginesie wielkiej prestiżowej imprezy sportowej jaką jest coroczny Tour de France, która ukazuje światu prawdziwą, regionalną Francję, niemiecki reporter przeprowadził cały szereg rozmów z mieszkańcami "głębokiej Francji". Od Lille do Arras poprzez Valmy i wiele wiosek wzdłuż trasy rowerzystów, wyznania mieszkańców są przygnębiające - pisze niemiecki dziennikarz. Sfrustrowani Francuzi mówią o "chorej gospodarce, chorej edukacji i chorym kraju nadmiernie dumnym ze swojej przeszłości, która już się nie powtórzy". Dziennikarz dostrzega cały szereg "oznak kryzysu, depresji i innych demonów, które nawiedzają najważniejszego sąsiada Niemiec".
Tygodnik Spiegel jest znany z ostrej krytyki innych członków Unii Europejskiej. W szczycie kryzysu greckiego, okładka magazynu zrobiła wielki szum: "Acropolis adieu! Dlaczego Grecja powinna wyjść z euro". Ostatecznie okazało się, że Grecja jest dobrze zakotwiczona w euro i właśnie teraz podnosi głowę ... [próbuje pocieszyć swoich czytelników redakcja Le Figaro]
Tekst omaiający niemiecki artykuł w Spieglu ukazał się na stronie internetowej Le Figaro równo dobę temu, ale nadal komentujących przybywa. Zdecydowana większość zgadza się z diagnozą tygodnika - To nie Niemcy i Der Spiegel należy obwiniać za nasze nieszczęścia, ale my sami i nasi politycy jesteśmy temu winni - napisała przed chwilą jedna z komentatorek. Faktem jest, że niektórzy próbują się odgrażać Niemcom, wypominając im niechlubne fakty z historii, albo pocieszając się, że Francuzom przynajmniej laickość państwa się udała (sic!) Padają też stwierdzenia, że to całe nieszczęście Francji wynika z wprowadzenia euro, które odpowiada wyłącznie Niemcom, chociaż jakoś nikt nie wspomina, że pomysł ze wspólną monetą był przecież francuski.
Oczywiście pojawiają się sugestie, aby jak najszybciej odsunąć od władzy rządzącą we Francji ekipę, ale także by wyjść ze strefy euro, a nawet UE i zapisać się do BRICS, czyli nowej światowej organizacji "państw rozwijających się" - Brazylii, Rosji, Indii, Chin oraz od 2011 Republiki Południowej Afryki. Rzecz jasna Francja miałaby tam odgrywać czołową rolę ;-)
Jak z tego widać, również mieszkańcy Francji mają przysłowiowego doła, a rządząca tam ekipa nie daje sobie rady z piętrzącymi się trudnościami.
Komentarze