Andrzej Gelberg Andrzej Gelberg
1770
BLOG

Demontaż Europy

Andrzej Gelberg Andrzej Gelberg Polityka Obserwuj notkę 15


               

 

Stary Kontynent, gnuśny i uśpiony zadowoleniem ze swojego bogactwa, żyjący w przekonaniu, że po upadku Związku Sowieckiego nic już złego nie może się wydarzyć, spotkał ostatnio zimny prysznic, gdy moskiewski Behemot za pomocą jednego miałknięcia stał się posiadaczem Krymu.

 

    Dogmat o nienaruszalności europejskich granic państwowych legł w guzach pod naporem odgrzanego przez Moskwę i traktowanego wybiórczo dogmatu o prawie do samostanowienia narodów. O owej wybiórczości  mogła się nie tak dawno przekonać  Czeczenia utopiona we krwi, gdy chciała się wybić na niepodległość, ale kto już teraz o tym pamięta.

   Dzisiaj na wokandzie jest Ukraina i nie sposób nie zauważyć, że Europa jest sama sobie winna, wypuszczając dżina z butelki w sprawie Kosowa. Kreml skwapliwie potraktował to wydarzenie jako swoisty casus i chwilę potem mieliśmy rosyjską interwencję wojskową w Gruzji, zakończoną powołaniem dwóch nowych państw: Osetii Południowej i Abchazji. To, że w następnej kolejności - o czym ostrzegał Lech Kaczyński - będzie Ukraina, było tylko kwestią czasu. Jak się okazało niezbyt długiego.

    Porównywanie oderwania Krymu od Ukrainy do anschlussu Austrii w roku 1938 nie jest do końca trafne, chociaż w obu przypadkach odbyło się to bez jednego wystrzału. III Rzesza wkroczyła bowiem do ojczyny Hitlera żelaznym wojskiem, Krym zaś wpadł sam jak dojrzałe jabłko do fartuszka Behemota. Ponieważ zdumiona Europa nie była w stanie zareagować w jedynym zrozumiałym na Kremlu języku i co więcej, dalej zapraszała na swoje salony Behamota, stało się jasne, że na aneksji Krymu się nie skończy. I tak też się stało. Propaganda rosyjska, poparta dowodem skuteczności wcześniejszych działań, rozbudziła fanatyzm nacjonalistyczny wśród rosyjskojęzycznych mieszkańców południowo-wschodniej Ukrainy. W dwóch regionach odbyły się już referenda za przyłączeniem do Rosji, na Łotwie i w Estonii, gdzie jest liczna mniejszość rosyjska, na ulice wyszli ludzie z trójkolorowymi flagami. Europejscy politycy wraz z prezydentem Obamą dają się ogrywać jak dzieci, a moskiewski kot bawi się z nimi jak z myszkami. Bo okazało się, że Europa jest jak stary sweter, który się pruje. A na Kremlu Behemot nawija kłębek, ku zachwytowi mieszkańców federacji, którym znowu śni się stary wielkoruski sen o mocarstwowości.

    Czym to się skończy – strach pomyśleć. Tymczasem rada wydziału prawa Uniwersytetu Moskiewskiego rozważa wystąpienie z wnioskiem o nadanie Putinowi doktoratu honoris causa. Będzie jeszcze śmieszniej, gdy rosyjski oddział Światowej Rady Pokoju wystąpi z aplikacją do Norweskiego Komitetu o przyznanie Wladimirowi Władimirowiczowi Pokojowej Nagrody Nobla za rok 2014.

 

Tekst ten ukaże się w najbliższym numerze "Gazety obywatelskiej".

 

 

 

 

 

Wszystko o mnie na stronie www.gelberg.org

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka