Tomasz P. Terlikowski Tomasz P. Terlikowski
3706
BLOG

Szaleństwo Bożej Miłości

Tomasz P. Terlikowski Tomasz P. Terlikowski Polityka Obserwuj notkę 54

 W świecie, w którym trójka dzieci to już wielodzietność, a dwójka to maksimum możliwości dla większości katolików konieczne jest świadectwo, że Bóg jest Bogiem płodności. I dlatego dobrze, że właśnie rozpoczyna się proces beatyfikacyjny małżeństwa, które miało 21 dzieci (przeżyło trzynaścioro z nich).

Settimo Manelli i Licia Gualandris będą, kiedy zostaną wyniesieni już na ołtarze, moimi ulubionymi świętymi (najpierw błogosławionymi). I to nie tylko dlatego, że byli blisko z ojcem Pio, którego zakon coraz bardziej lubię, ale przede wszystkim dlatego, że pokazują oni, czym jest prawdziwa otwartość na wolę Bożą, na czym polega Boże błogosławieństwo, i jak żyć w małżeństwie błogosławieństwem płodności.

Ich przykład jest szczególnie ważny w świecie, w którym wielodzietność (liczona już od trójki w górę) nie jest już dowodem normalności, wiary, ale patologii; w świecie, w którym nawet duchowni (skądinąd bardzo przeze mnie szanowani) oświadczają, że ich celem jest walka ze stereotypem wielodzietnej rodziny katolickiej; w świecie, w której kobieta wychowująca dzieci w domu uznawana jest za niespełnioną, a mężczyzna za niewyżytego. Oni pokazują zaś, że wielodzietność, otwartość na życie jest drogą ku Bogu. Drogą niełatwą, ale pełną Bożego błogosławieństwa.

Oczywiście przyjęcie dwudziestki (a nawet dziesiątki) dzieci wymaga zaufania. Tu ludzkie wyliczenia nie wystarczą, trzeba głęboko wierzyć Bogu, temu, że nie pozostawi on swoich dzieci bez pomocy, że wraz z dzieckiem przyjdzie na świat także kolejny bochenek chleba. I tu słowa już nie wystarczą, nie wystarcza deklarowana wiara. Tu konieczne jest już autentyczne, pełne zaufanie. Wiara w Boga rozumiana nie jako rozumowy koncept, ale jako pełne oddanie się Jemu. W takiej rodzinie modlitwa „chleba naszego powszechnego” brzmi mocno. Bo przecież i ojciec i matką mają świadomość, że po ludzku to trudne.

Tego wzorem są dla mnie przyszli błogosławieni. I jakoś nie wątpię, że taki przykład jest nam niezbędnie na nasze czasy potrzebny. Kiedyś wzorami świętości byli mnisi (teraz też nimi są), a teraz konieczni są małżonkowie, którzy nie ulegają antyżyciowej histerii, którzy nie poddają się mentalności antykoncepcyjnej, i którzy nie zabezpieczają się przed dziećmi. Daj Boże, żeby wzór takich rodzin pociągnął jak najwięcej innych ludzi ku normalności, ku otwarciu na dzieci, ku miłości do każdego życia, a nie strachu przed nim. Byśmy ponownie odkryli błogosławieństwo płodności!

Chrześcijański konserwatysta Tomasz Terlikowski Utwórz swoją wizytówkę A oto i moje dzieła :-) Apel ATK ws. CBA

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka