cameel cameel
4279
BLOG

Adam Małysz na kursie i na ścieżce?

cameel cameel Polityka Obserwuj notkę 71

Bardzo dziwnie czyta się wypowiedź Adama Małysza, zwłaszcza, że jej kontekst w ogóle nie pasuje do reszty wywiadu, ani do samego pytania:

 


Dziennikarz: Zmieniłby pan coś w swoim życiu? Na przykład bardziej sprzeciwił się zwolnieniu Hannu Lepistoe?

Adam Małysz: Z Hannu sytuacja wyglądała tak, że decyzja była podjęta. Spotkałem się z prezesem Andrzejem Wąsowiczem i Tajnerem. Powiedzieli, że muszą zwolnić Lepistoe, bo jest duże parcie z mediów i ministerstwa. Spytali, co ja na to, żeby trenerem został Łukasz Kruczek. Powiedziałem, że w porządku...

A inne sprawy i zmiany? Uważam, że to co, się dzieje z naszym życiem, jest ustalone. Każdy ma swoje przeznaczenie. Mamy ciągle aferę dotyczącą katastrofy samolotu prezydenckiego w Smoleńsku. Szukanie winnych, a to piloci, a to Rosjanie. Wszystkich to już męczy. Dlaczego prezes Jarosław Kaczyński nie składa kwiatków w Krakowie, a w Warszawie pod bramą pałacu?Dla mnie to jest śmieszne, bo przecież jego brat i bratowa leżą na Wawelu.


 

Dalej jest o Marcie Kaczyńskiej. Sednem jest jednak odniesienie się do składania kwiatów pod Pałacem Prezydenckim.

O tym, że kwiaty i znicze przeszkadzają mieszkańcom Pałacu przyznał ostatnio post-towarzysz Tomasz Nałęcz w wywiadzie dla "Uważam Rze", ale nie spodziewałbym się nigdy, że te zakazane kwiaty i znicze tak bardzo przeszkadzają Adamowi Małyszowi.

Wyjawię od razu mój stosunek do Małysza. Mam do niego bardzo dużo sympatii, nie tylko za jego skoki, ale za jego sportową postawę przez te wszystkie lata, za skromność, przywiązanie i szacunek dla kibiców. To się nie zmieni.

Jednak swoją wypowiedzią Małysz (chcąc nie chcąc) wkroczył na grząski grunt polityki. Zrobił to z własnej woli, nie przymuszany przez dziennikarza natarczywym pytaniem, dlatego należy zakładać że powiedział to co chciał powiedzieć i co wcześniej sobie przygotował.

Jest to wyraźny sygnał i wyraźne opowiedzenie się po jednej z politycznych stron konfliktu, ale jest to także jego opinia. Uszanujmy to.

Jeśli Adam Małysz nie rozumie, czemu od 11 miesięcy miejsce pod Pałacem Prezydenckim zapełnia się (nie sam Kaczyński tam chodzi przecież) ludźmi, jeśli go to śmieszy, to nie należy od razu zakładać złej woli. Należy postarać się, żeby Małysz to zrozumiał i żeby przestało go to śmieszyć, ponieważ katastrofa smoleńska i "śledztwo" w tej sprawie to nic śmiesznego.

Należy wytłumaczyć naszemu Mistrzowi, że ludzie którzy przychodzą każdego 10 pod Pałac Prezydencki, przychodzą tam w konkretnym celu, który wyartykułowany jest na niesionym przez pochód transparencie "CHCEMY PRAWDY". Nie jest to ani śmieszne, ani dziwne, dla mnie to jest zrozumiałe.

Spotkania mają miejsce pod Pałacem Prezydenckim, bo to tam, po katastrofie zebrał się Naród. 

To tam poczuł bliskość i swoją siłę i to tam będzie zbierał się w nadziei na ponowne poczucie tego zjednoczenia.

Jeśli Adam Małysz chce zrozumieć ludzi, którzy zbierają się pod Pałacem Prezydenckim powinien obejrzeć film "Solidarni 2010", być może zrozumie, że to nie Jarosław Kaczyński zdecydował o tym miejscu, ale ludzie, którzy sami tam przyszli i będą przychodzić, czy się to Tomaszowi Nałęczowi podoba czy nie.

Jest jeszcze druga rzecz, którą należałoby Adamowi Małyszowi wyjaśnić (bo jak sam przyznał nie śledzi pilnie mediów), a mianowicie kwesita "zmęczenia Smoleńskiem". Istotnie można zauważyć wśród ludzi takie zjawisko, jednak pytanie zasadnicze, jakie należałoby w tej sprawie postawić, brzmi: "dlaczego ta sprawa ma wciąż tyle tajemnic i nie jest wyjaśniona"?

W zasadzie Adam Małysz, domagając się zakończenia "afery dotyczącej katastrofy" apeluje o to samo o co "smoleńscy paranoicy" i o to czego ja domagać się będę 10 kwietnia 2011 roku w Warszawie. Być może Pan Adam nie zdaje sobie sprawy, że obecne "śledztwo smoleńskie" im dłużej trwa, tym mniej na temat przyczyn katastrofy wiadomo (ewenement światowej kryminalistyki), dlatego wszystkim tym którzy mają już "dość Smoleńska" powinno zależeć na jak najszybszym i jak najbardziej wiarygodnym wyjaśnieniu tej sprawy. Wszyscy, łącznie z Małyszem, chcemy żyć w spokojnym kraju, nietarganym tak potężnymi emocjami, ale rozwiązaniem nie jest zatkanie oczu i uszu oraz udawanie, że sprawy nie ma. Nie można powtórzyć błędu polskiej transformacji, gdy na ołtarzu Świętego Spokoju poświęcono lustrację, przez co temat ciągnie się już ponad 20 lat od "przełomu" i nie może się skończyć.

Każdy kto naprawdę domaga się zakończenia tematu Smoleńska (a nie jego rozgrzebywania przez kolejne 20 lat) powinien domagać się pełnej prawdy o katastrofie, a nie kłamstw MAK-u i spiskowych rosyjskich teorii psychologicznych.

Tak traktuję tę wypowiedź Adama Małysza, chyba że okaże się, że Mistrz tak naprawdę posłużył za polityczne narzędzie w rękach Krula i jedyne czego chce, to przemilczenie i zamknięcie tematu Smoleńska. Wtedy jednak Małysz przestanie być sportowcem a stanie się politykiem. Politykiem na kursie i na ścieżce.

Podobne nieporozumienie miało miejsce także przy okazji "wojny o krzyż". Media, które tak ochoczo transmitowały to co się dzieje pod krzyżem, nie podjęły trudu wyjaśnienia społeczeństwu o co tak naprawdę toczy się spór. To nie był spór o krzyż, to był spór o ten konkretny krzyż, który miał konkretną symbolikę i konkretne przeznaczenie. Opisane było ono na tabliczce, która obecnie została z niego brutalnie zerwana i schowana (krzyż wisi w kościele nagi).

Ta tabliczka tłumaczy wszystko:


 

cameel
O mnie cameel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka