Andrzej Gelberg Andrzej Gelberg
6084
BLOG

...a więc wojna

Andrzej Gelberg Andrzej Gelberg Polityka Obserwuj notkę 45

              

 

To się nie mogło skończyć inaczej. Żenująca reakcja świata zachodniego na rosyjski anszlus Krymu, tak naprawdę sprowokowała Moskwę do kolejnych kroków. Prezydent Putin – żałobnik po Związku Sowieckim – uznał, że historia przyspieszyła i ofiarowała mu „pięć minut”.  Postanowił nie zmarnować okazji.

 

     Gdy Majdan tygodniami trwał z uporem, świat przyglądał się temu z umiarkowanym, a po jakimś  czasie – ze stale malejącym zainteresowaniem. Dopiero przelana krew i widoczna coraz bardziej, choć skrywana aktywność Rosji i jej służb specjalnych we wschodniej Ukrainie spowodowały, że politycy wolnego świata obudzili się z letargu. Strzeliste przemówienia prezydenta Obamy i czołowych polityków Unii Europejskiej odmieniających przez wszystkie przypadki takie pojęcia jak: suwerenność i integralność terytorialna Ukrainy – nie zapobiegły anszlusowi Krymu. Zdecydowano się wtedy na wprowadzenie sankcji wobec Rosji, jednak zakres owych sankcji był na tyle mikroskopijny, że musiał u Putina spowodować jedynie wzruszenie ramion i… brak chęci na sankcyjny rewanż.

     Ale sukces z Krymem wzmógł tylko apetyt Kremla. Uzbrojone oddziały niejasnej proweniencji zaczęły zajmować i okupować budynki rządowe we wschodniej Ukrainie – zdzierając rodzimą i wywieszając flagę Rosji. To już było zbyt wiele dla nowych władz w Kijowie, dotąd trwających w po krymskim stuporze. Skierowano przeciwko secesjonistom (a w rzeczywistości V kolumnie Moskwy), okupującym budynki rządowe oddziały policyjne. Polała się pierwsza krew.

     Rozgrywająca swoją partię Rosja natychmiast ogłosiła, że nie będzie patrzyła obojętnie na terrorystyczne działania rządu ukraińskiego i śmierć swoich rodaków. Czy jest to zapowiedź interwencji wojskowej przeciwko niepodległemu państwu? Tego nie wiemy i jeśli Putin jeszcze nie wydał rozkazu o przekroczeniu granicy rosyjsko-ukraińskiej, co oznaczać by musiało wojnę o trudnych do przewidzenia skutkach, to niewątpliwie można już dzisiaj powiedzieć, że mamy do czynienia z początkiem wojny domowej we wschodniej Ukrainie. Nie wydaje się, żeby Moskwa stosująca taktykę małych kroków była dzisiaj zainteresowana w dużym konflikcie zbrojnym – bardziej gra na wojnę domową i dezintegrację państwa ukraińskiego. I czeka na reakcję świata. A póki co przekazuje wyrazy oburzenia na postępowanie ukraińskiej policji odbijającej budynki rządowe. Moralizującej ekipie kremlowskiej, która wydała całkiem niedawno rozkaz opanowania budynków teatru na Dubrowce i szkoły w Biesłaniu nigdy nie zabrakło tupetu.

         A tymczasem cisną się analogie z niezbyt odległej przeszłości, którą warto przypomnieć, nie bacząc na to, że historia ponoć nikogo niczego nie nauczyła. Anszlus Austrii poprzedzony został zajęciem przez Hitlera Nadrenii w roku 1936 – przy symbolicznych i wyłącznie werbalnych protestach rządów: francuskiego i brytyjskiego. Warto też przypomnieć, że już w roku 1934 austriaccy naziści dokonali nieudanego puczu mającego na celu przyłączenie Austrii do III Rzeszy (zginął wtedy urzędujący kanclerz E. Dolffuss).Gdy 4 lata później Hitlerowi udało się z Austrią i wzrósł jego apetyt – doszło do Monachium. W odnalezionych po wojnie pamiętnikach bliskich współpracowników (m.in. Geobelsa) przeczytać można uwagi i opinie Hitlera na temat przywódców ówczesnych europejskich potęg: N. Chamberlaina i E. Daladiera. Charakterystyka premierów, niestety celna, była miażdżąca: to ludzie bojaźliwi, bez woli, wizji, kręgosłupa i charakteru. Co było potem – wiadomo.

      Dzisiaj swoją grę w Europie rozgrywa Putin. A liderami państw, które działając solidarnie mogłyby go powstrzymać są: prezydent USA - B. Obama, kanclerz RFN - A. Merkel, prezydent Francji – F.Hollande i premier Wielkiej Brytanii – D. Cameron.

 Tekst ten ukaże się w najbliższyn numerze "gazety obywatelskiej".

Wszystko o mnie na stronie www.gelberg.org

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka