Roman.Graczyk Roman.Graczyk
7046
BLOG

Zakończyłem współpracę z "Tygodnikiem Powszechnym"

Roman.Graczyk Roman.Graczyk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 60

 W "Tygodniku Powszechnym" ukazał się mój list do redakcji. Zamieszczam go tutaj w wersji integralnej. 

Szanowni Koledzy,

jesienią 2006 roku złożyliście mi propozycję przestudiowania materiałów byłej Służby Bezpieczeństwa, dotyczących inwigilacji „Tygodnika Powszechnego”. Zabiegaliście o moją zgodę, argumentując, że niepotwierdzone plotki krążące po Krakowie, a dotyczące niektórych redaktorów  „TP”, utrudniają wam normalną pracę. Jak pamiętacie, opierałem się. Dla wszystkich było bowiem jasne, że jest to wiedza wysokiego ryzyka, tzn. że posłaniec ewentualnych złych wiadomości będzie miał kłopoty. Sądzę, zresztą, że ta obawa powodowała, iż do tamtej pory nikt takich systematycznych badań nie podjął.

Pokonaliście wtedy moje obawy zapewniając, że po publikacji książki dacie mi wszelkie niezbędne wsparcie. Nie oczekiwałem bezwarunkowego podzielania wszystkich moich ustaleń – to byłoby nonsensowne. Liczyłem jedynie na obronę prawa do głoszenia tego, co – na waszą, przecież, prośbę - ustaliłem w toku rzetelnej kwerendy i co sformułowałem w książce, o której w dobrej wierze nie da się powiedzieć, że pochopnie szafuje oskarżeniami.

Oczekiwałem elementarnej solidarności, co nie znaczy, bym w jakimkolwiek stopniu chciał się uchylić od odpowiedzialności za „Cenę przetrwania?”. Owszem, potwierdzam wszystko, co napisałem.

Tak więc, jesienią 2006 zawarliśmy niepisaną dżentelmeńską umowę: ja podejmę się tego niewdzięcznego zadania, za to wy nie pozostawicie mnie samego wobec spodziewanej szarży zwolenników historycznej amnezji.

Książka ukazała się na początku 2011 roku, zwolennicy nie-pamięci pokazali, co potrafią. Wasza reakcja była – z pewnością – niejednorodna, ale generalnie unikowa. Wypowiedzi w rodzaju, że książka powstała, wprawdzie za waszą wiedzą, ale ....; unikanie publicznej dyskusji; brak odpowiedzi na ewidentne kłamstwa – to, niestety, dominowało (więcej na ten temat: http://www.pch24.pl/zemsta-antylustratorow-,10014,i.html).

We wrześniu 2011 do Sądu Okręgowego w Krakowie wpłynął pozew Jacka Pszona przeciwko mnie i wydawcy o naruszenie dóbr osobistych. Od lutego do października br. toczył się proces, przy dużym zainteresowaniu publiczności. Zainteresowanie „Tygodnika Powszechnego” tym procesem było żadne.

Postępowanie w I instancji niedawno dobiegło końca. To jest dla mnie moment, aby dokonać bilansu tej sprawy od jej początków w 2006 roku aż do dziś, a poniekąd i bilansu moich z górą 25-letnich związków z „Tygodnikiem”. Wykreślcie, proszę, moje nazwisko z grona stałych współpracowników „TP”.

Łączę wyrazy szacunku,

Roman Graczyk, Kraków, 20 listopada 2012

ostatnio także badaniem najnowszej historii Polski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura